Następny rozdział: 06.08.2017 Rozdziały pojawiają się co około dwa tygodnie. Nie informuję o tym, zatem polecam obserwować bloga lub zwracać uwagę na te kolumny, ponieważ data czy informacja o ewentualnych opóźnieniach, zawsze pojawią się właśnie w tym miejscu.
Wszystko co znajduje się na blogu jest wytworem mojej wyobraźni. To fikcja literacka osadzona w realnym świecie. Ostrzegam, że niektóre elementy fabuły mogą nie zgadzać się z faktycznymi wydarzeniami. Opowiadanie może zawierać wulgaryzmy, przemoc oraz sceny 18+.
Drogi czytelniku, każda opinia jest na wagę złota, dlatego jeśli przeczytałeś moją twórczość, to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. :) Na blogu pojawia się opowiadanie autorskie, które jest tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Zakazane jest kopiowanie treści.

17 sty 2017

#22 'first meeting with himalayas


Czas między powrotem z Europy, a wyjazdem do Nepalu spędziła na przygotowywaniu materiałów z wyjazdu. Chciała przygotować dwa reportaże i zanim wyjedzie na dwa miesiące, mieć opracowane chociaż szkielety, na których będzie potem działać. 
— Hej, idziemy z Alice do restauracji... — Usłyszała od strony drzwi. 
— Rany, strasznie mi głupio, że musicie wychodzić, żeby pobyć we dwójkę. Obiecuję, że jak wrócimy z Nepalu to się wyprowadzę... — szepnęła, odwracając się w stronę Ryana. 
— Niby gdzie? Pod most? — zaśmiał się głośno.
— Znajdę coś — burknęła pod nosem.
— Daj spokój, A... 
— Bierzecie ślub. Nie będę wam siedzieć na głowię. Coś wykombinuję... 
— Okey, okey... — zaśmiał się i wyszedł, zostawiając ją zupełnie samą. Westchnęła i wyciągnęła telefon z kieszeni bluzy. Nie chciała, żeby ją rozpraszał, więc odłożyła go na bok. Teraz, potrzebowała z kimś porozmawiać.
— No cześć... — Usłyszała po drugiej stronie głęboki, męski głos.
— Powiedz, że nie oszalałam... — szepnęła.
— Nie oszalałaś... Lepiej?
— Nie bardzo...
Usłyszała jak mężczyzna się śmieje. To był serdeczny śmiech, który niemal się jej udzielił. Odchyliła się lekko na fotelu i uśmiechnęła w stronę okna.
— Naprawdę nie oszalałaś, A... A przynajmniej nie tak bardzo. Wiesz, że bycie normalnym jest nudne i przereklamowane?
— Prawda.
— Setki osób to robią, myślisz że aż tylu wariatów na świecie? — Usłyszała skrzypienie podłogi. Szedł gdzieś.
— Myślę, że każdy wspinacz ma w sobie coś z wariata.
— Zdobądź ten szczyt, Mała.  A potem podbij serca wszystkich dookoła.
Uśmiechnęła się pod nosem.
— Dzięki, Tom. 


— Jest strasznym pieszczochem, więc może cię terroryzować... — mówiła Aurora. — Z samochodu możesz korzystać, jeśli tylko masz ochotę i potrzebę... Co jeszcze... O, jeśli Maluchowi coś by się działo to tu mas numer do weterynarza. 
— Aurora... Mówiłaś mi to pięć razy. Jesteś zdenerwowana... — Alice uśmiechnęła się czule i przytuliła ją do siebie.
— Kto by nie był...
— Dasz sobie radę. Masz Ryana, który się tobą zaopiekuje... — Włosy dziewczyny miały brązowy kolor, do którego wróciła tuż po ich powrocie z Europy. Aurora usunęła się na bok, nie chcąc im przeszkadzać, gdy w końcu znowu byli razem. Teraz... Teraz była przerażona tym, że to wszystko się zbliża wielkimi krokami i staje się prawdą.
— Wiem... 
— Przejdzie mu i się opamięta... — szepnęła Alice, tuż przed ich odlotem.
— Nie jestem tego taka pewna... — odparła, doklejając do twarzy wymuszony uśmiech.

***


Kiedy mieli wylecieć z Katmandu do Lukli, nazywanej "bramą do Himalajów", pogoda się nieco zepsuła i musieli poczekać kilka godzin na jakikolwiek lot. Nieprzepadająca za samolotami Aurora przeżyła katusze, spędzając w powietrzu, w wątpliwej jakości samolocie, lecącym tuż nad szczytami, aż dwadzieścia minut i niemal całowała ziemię, gdy z niego wysiadła. W samym miasteczku, w którym dostęp do Internetu i Starbucksa był nieograniczony, a po ulicach zamiast samochodów poruszały się jaki, spędzili zaledwie trzy godziny, po czym ruszyli w dwugodzinną podróż do Phakading. Tam przespali się ostatni raz w dobrych warunkach i nazbierali siły na trekking następnego dnia do Namche Bazar, gdzie nocowali po raz pierwszy w namiotach. Ten odcinek, Aurora poświeciła na fotografię niesamowitych, kwitnących rododendronów i urokliwych wiszących mostów, często z jakami, które transportowały bagaże. W tym miejscu zobaczyła Everest po raz pierwszy. W oddali. Ale i tak zrobił na niej ogromne wrażenie. Zaczęła rozumieć rozmiar tego na co się porwała. Nie wiedziała czy uścisk w żołądku to ze strachu, czy podniecenia. Sama wioska dała jej odczuć atmosferę gór. Zewsząd słyszało się dźwięk dzwonków, oznajmiający, że główną ulicą przechodzi kolejna karawana jaków. Aurora położyła się w namiocie, czując ból głowy, spowodowany zmianą wysokości i ciśnienia. Potrzebowała chwili na odpoczynek, ale Ryan zajął się nią z niemal lekarską precyzją, wiedząc co trzeba zrobić by poczuła się lepiej, za co była mu wdzięczna. Spędzili tu cały dzień, bo nie tylko ona miała drobny problem z aklimatyzacją. Przyjaciel siedział z nią cały czas opowiadając zabawne historyjki, żeby podnieść ją na duchu. Kolejno doszli do Pangboche i dalej w górę, gdzie większość osób dopadł tak zwany "kaszel rejony Khumbu", co jest tutaj zupełnie normalne. Nawet Aurora pokasływała, chociaż nie tak, jak się spodziewała. Dbała by nie dostać kataru i żeby jej nie przewiało. Chciała zminimalizować ryzyko, bo niedostateczna aklimatyzacja i choroba wysokościowa były wystarczająco dużym zagrożeniem. Jeśli mogła się postarać by się nie przeziębić - chciała z tego skorzystać za wszelką cenę. W Gorak Shep, ostatniej wiosce przed Obozem Bazowym, Aurora pozwoliła sobie na chwilę powrotu do cywilizacji.

Po krótkim spacerze po okolicy i obfotografowaniu wszystkiego dookoła, zgrała zdjęcia na tablet czyszcząc kartę, podładowała cały sprzęt, sprawdziła newsy i maila. Czekał na nią jeden od rodziców, którzy jak zwykle przypominali o używaniu telefonu satelitarnego i dawanie znaku życia. Wyrazili też wiarę w jej siłę i umiejętności. Odpisała zdawkowo, że na razie wszystko jest w porządku, a Himalaje zachwycają. Na dowód dołączyła kilka zdjęć. Fakt, czuła się dziwnie będąc w tym miejscu z tabletem i dostępem do Internetu, ale wiedziała, że te czasy uzależniają ludzi od udogodnień cywilizacyjnych, więc nie wyobrażała sobie, żeby nie skorzystać z możliwości podłączenia się do świata chociaż na chwilę. Poza tym Ryan polecił zabranie słuchawek i iPoda, bo pękające lodowce mogą wywołać gęsią skórkę w środku nocy.
Poza mailem od rodziców czekał na nią mail od Toma, który również, w typowy dla siebie sposób, napisał, że wie, że jej się uda i da sobie radę, a po powrocie ma dożywotni, darmowy wstęp na wszystkie jego koncerty. Zaśmiała się cicho. Otworzyła nową wiadomość i na chwilę zawahała się. Wybrała adres pod który chciała napisać, po czym ponownie zastanowiła się nad tym co chce napisać. Ostatecznie wystukała tylko jedno słowo: Przepraszam...

Kiedy pierwszy raz stanęła u podnóża Himalajów, zrozumiała na co się porwała. Nikt, nigdy nie zdaje sobie sprawy z tego jak te góry są wielkie. Zdjęcia nie oddają ich ogromu i potęgi. Gdy stoi się pod nimi, człowiek rozumie jak jest mały i jak niewiele znaczy. Gdy dotarli do Obozu Bazowego były one bardzo dobrze widoczne i pogoda zapowiadała się stać po ich stronie. Aurora starała się robić jak najwięcej zdjęć, póki miała okazję, bo wiedziała że im wyżej, tym będzie trudniej.

— Aurora... Poznaj to Tenzing. Będzie twoim Szerpem. Dobrze zna angielski, więc się dogadacie... — powiedział Ryan, podchodząc do niej z około trzydziestoletnim mężczyzną. Wyciągnęła w jego kierunku dłoń i uściskała. 
— Pani taka ładna i na taką wyprawę... Podziwiam, normalnie kobiety wolą przecież siedzieć w ciepłym domu i z pełnym makijażem... — powiedział Tenzing, na co zareagowała śmiechem. — Zajmiemy się panią! — dodał, zabierając wielki plecach i wkładając go sobie na plecy. Odszedł od nich, a wtedy Ryan przystąpił do ataku. 
— Słuchaj, widzę co się z tobą dzieje, okey? Masz się ogarnąć i uspokoić. Uwielbiam cię, ale jeśli się nie skupisz to zlecisz. Na razie jest prosto, ale to szybko się zmieni, zrozumiano? Tu musisz się skoncentrować, a nie rozmyślać o facecie, który nie zadzwonił. Obiecałem mu, ze cię przywiozę w jednym kawałku... 
Podniosła na niego wzrok. 
— Co się tak patrzysz? Mógł być wściekły i cię zostawić, ale to nie znaczy że chce żebyś tu zginęła... Skup się — powiedział i ruszył za resztą grupy. 


Pierwsza pobudka w obozie bazowym była dla niej czymś niewiarygodnym. Gdy wyszła z namiotu i popatrzyła na rozpościerający się przed nią widok, miała wrażenie że trafiła do raju. Słońce wschodziło powoli, odsłaniając przed wspinaczami piękny widok na Himalaje. Miała ochotę płakać, widząc prawdziwe piękno Ziemi. Mieli spędzić w tym miejscu około dwóch tygodni, licząc że tyle wystarczy na aklimatyzację. Nie przeszkadzało jej to. Miała okazję, żeby podziwiać widoki, kontemplować i starać się zapamiętać te miejsca, wiedząc że nigdy tu nie wróci. Mieli zrobić sobie kilka wypraw powyżej bazy, żeby jeszcze lepiej przystosować organizm do wysokości. Ale najbliższe dni i tak mieli spędzić tu, w tłumie innych wspinaczy z całego świata.
— I jak? — spytał Ryan, stając obok niej.
— Pięknie... — mruknęła, patrząc jak słońce wyłania się spomiędzy szczytów.
— Tak. Byłem tu już dwa razy i za każdym razem ten widok mnie zachwyca.

Opierała głowę o jego ramię i przyglądała się górom. Była dzisiaj wyjątkowo cicha i zamyślona. Objął ją jednym ramieniem i mocniej do siebie przytulił.
— Wszystko z tobą w porządku? — zapytał, głaskając ją po ręce.
— Mhmm... Wybacz, po prostu tuż przed wyjazdem dużo osób mnie olało. Czasami łapię się na tym, że nadal o tym myślę.
— Ludzie, którzy się nie wspinają, nie potrafią pojąć dlaczego to robimy. Kiedyś im przechodzi...
— Mówisz?
— Mhmm... Moja siostra, zrobiła mi za pierwszym razem istny armagedon. Nie odzywała się do mnie kilka miesięcy.
Spojrzała na mężczyznę. Miał trzydzieści jeden lat, pochodził z Atlanty i dobrze się nią opiekował. Lubiła spędzać z nim czas w obozie i rozmawiać o wszystkim. Słuchał o jej wyprawach, o wcześniejszych wspinaczkach i sam chętnie opowiadał o swoim alpinistycznym i himalajskim doświadczeniu. Był miły i wspierał ją na każdym kroku, czym od razu ją kupił. Jeszcze przed wyjazdem spotkali się kilka razy by omówić plan i zbudować jakieś zaufanie, którym musieli się darzyć podczas wyprawy.
— Dzięki, Miles... Poprawiasz mi nastrój za każdym razem.
— Patrz gdzie jesteś... Zły nastrój w tym miejscu to grzech... Oni są tam na dole i nigdy nie będą tu gdzie my... Te widoki... Uczucie... Siła i to czego uczymy się w górach... Oni nigdy tego nie przeżyją...


Siedziała na jednej ze skał i wpatrywała się w krajobraz przed sobą. Słońce powoli znikało za wierzchołkami gór, prezentując fascynujący spektakl kolorów. Słyszała jak Ryan skrada się do niej od tyłu, zapewne trzymając kamerę w dłoni.
— Zaraz ci ją zabiorę i wrzucę do szczeliny... — warknęła dziewczyna. 
— Wiem, że tego nie zrobisz. — Uśmiechnął się szeroko. Oboje mieli na sobie ciepłe czapki i ciemne okulary, w których odbijał się widok. — Muszę dużo uwieczniać dla Alice. Koniecznie musi to zobaczyć... — Aurora właśnie wywróciła oczami, a po chwili przechyliła się do tyłu i poleciała na śnieg. 
— Jesteście tak kurwa słodcy, że aż mnie mdli! — krzyknęła, robiąc minę jakby jej było niedobrze i wystawiając język. Ryan się zaśmiał, wiedząc że przyjaciółka tylko się z nim droczy. Położył się obok niej.
— No weź pozdrów moją piękną narzeczoną! 
— Czy ona wie na co się pisze? Jesteś pojebany.
— Tak. Tym bardziej jest podjarana.
— Alice... — Pokręciła głową i znowu wybuchnęła śmiechem. — To błąd... Ten człowiek cię zdeprawuje! 
— Właśnie dlatego to takie fantastyczne! Wiesz, chcę żeby zobaczyła jak najwięcej na tym filmie. Wiem, że to nie oddaje piękna tego miejsca, ale to jedyna opcja.
Skinęła głową ze zrozumieniem. 
— Nigdy nie widziałam nic piękniejszego... — szepnęła, wpatrując się w niebo nad nimi.
— W końcu mówisz z sensem.
Wyłączył kamerę.
— Ty i Miles zdajecie się dobrze dogadywać
— Dobrze mi się z nim rozmawia... Wspiera mnie. Nie wątpi w moje umiejętności... — mruknęła.
— Aurora...
Pokręciła głową.
— Nie rozmawiajmy o tym...


***

Dodaję specjalny Słowniczek, który ewentualnie pomoże zrozumieć niektóre słówka z żargonu wspinaczkowego. Przypominam, że jakiekolwiek wiadomości o Evereście można znaleźć na specjalnej podstronie.
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) Najbliższe siedem spędzimy w górach :)  

4 komentarze:

  1. Ale super !! świetny rozdział :) miazga ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję, cieszę się, że Ci się podoba :)

      Usuń
  2. Przez wszystkie rozdziały, gdy tylko pojawiał się motyw wyjazdów, czekałam aż napiszesz coś na temat podejścia A. do kwestii latania i samolotów;D Wydaje mi się, że nic takiego się wcześniej nie pojawiło, a teraz wreszcie wiem - nie przepada! :D

    Powiem szczerze, że moja wiedza na temat wspinaczki jest na poziomie -1, więc nie jestem w stanie określić czy przedstawiasz to wszystko poprawnie z technicznego punktu widzenia czy nie. Ale mimo to czuję, że z tekstu bije prawdziwość, widzę obce nazwy, więc czuję się przekonana ;D Chyba powoli dociera do mnie, że ten wyjazd wcale nie musi zakończyć się happy endem, a to, na co porywa się bohaterka jest naprawdę ryzykowne. Ja osobiście nie rozumiem ludzi, ktorzy aż tak igrają z życiem, ale równocześnie podziwiam ich za to, że zamiast siedzieć bez sensu przed tv, walczą o coś, co nie każdy jest w stanie osiągnąć. I bardzo podoba mi się, że poruszasz tutaj taki temat, bo jest mega ciekawy i dużo może człowiekowi uświadomić ;)

    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama o wspinaczce wiem niewiele :D ale mając na uwadze taki fragment opowiadania, zaopatrzyłam się w książkę o tym jak to wygląda krok po kroku. Dlatego wydaje mi się, że opisy będą zgodne z prawdą (a przynajmniej starałam się je tak przedstawić) :)

      Sama tego nie dokonam (kondycja i moja waga raczej sprawiłyby że by mnie zwiało :D) dlatego chociaż dzięki opowiadaniu jestem, po części, w stanie to zrobić ;)

      Pozdrawiam :)

      Usuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy autorki :)
Wasze uwagi mogą mieć wpływ na mój warsztat, ale także na fabułę!
Za każdy wpis i odwiedzenie bloga ogromnie dziękuję :)

obserwatorzy

SZABLON WYKONANY PRZEZ KAYLO NA BAZIE CZARNEJ REWELACJI, PRZY POMOCY: BLOGGER PORADY. OBSŁUGIWANY PRZEZ BOGGER.