Następny rozdział: 06.08.2017 Rozdziały pojawiają się co około dwa tygodnie. Nie informuję o tym, zatem polecam obserwować bloga lub zwracać uwagę na te kolumny, ponieważ data czy informacja o ewentualnych opóźnieniach, zawsze pojawią się właśnie w tym miejscu.
Wszystko co znajduje się na blogu jest wytworem mojej wyobraźni. To fikcja literacka osadzona w realnym świecie. Ostrzegam, że niektóre elementy fabuły mogą nie zgadzać się z faktycznymi wydarzeniami. Opowiadanie może zawierać wulgaryzmy, przemoc oraz sceny 18+.
Drogi czytelniku, każda opinia jest na wagę złota, dlatego jeśli przeczytałeś moją twórczość, to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. :) Na blogu pojawia się opowiadanie autorskie, które jest tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Zakazane jest kopiowanie treści.

10 sty 2017

#21 'waking up

Stanąć znowu na swojej rodzinnej ziemi, było dla Aurory niesamowitym przeżyciem. Nawet nie zdawała sobie sprawy jak bardzo tęskniła za Polską, za Krakowem i swoim dawnym życiem. Dopiero gdy znalazła się w objęciach matki, zrozumiała że to właśnie było to, czego potrzebowała najbardziej. Oczywiście rodzice od dawna wiedzieli co planuje, ale ponieważ dopiero tuż przed wyjazdem zdała ostatnie testy sprawnościowe, ostatecznie chciała im osobiście powiedzieć, że zdobędzie Everest.
— Cóż, wiem że jesteś silna, ale liczyłam po cichu, że jednak nie zdasz testów — załkała jej matka. Aurora wysłała Ryana do centrum, polecając kilka miejsc, które powinien zobaczyć. Wolała, żeby nie był świadkiem tej rozmowy. Teraz, siedziała na sofie na wprost rodziców i nerwowo zaciskała dłonie.
— Nie wiem czy mam ci gratulować... — mruknął jej ojciec. Pan Sterling od zawsze wiedział jak jego córka kocha góry i wspinaczkę, martwił się, ale nie chciał jej ograniczać. Oczywiście dopóki nie zaczęła robić tego w bardziej ekstremalny sposób.
— Wiem, że Everest to nie Tatry. Wiem, że tam jest trudniej i wymaga to znacznie więcej energii, poświęcenia, skupienia... Ale w każdych górach może coś się wydarzyć...
Patrzyła uważnie na ojca. Wiedziała, że był zapalonym wspinaczem i chociaż nigdy tego nie przyznał otwarcie przed matką, himalaizm był jego niespełnionym marzeniem.
— Jeśli coś będzie nie tak, odpuszczę... — dodała cicho.
— Wiem, jesteś bardzo rozsądna, ale... — powiedziała jej matka, łapiąc ją za ręce. — Ach, to Himalaje... Niewiele tam zależy od ciebie, kochanie...
— Wiem, mamo...
— Co na to wszystko Chris? — zapytała cicho kobieta. Polubiła go, gdy odwiedzili Nowy Jork, chociaż wizja córki w objęciach dziewięć lat starszego mężczyzny była dla niej trudna do przełknięcia. Pomimo iż uważała Blackwooda za rozsądnego człowieka, który jest w stanie zaopiekować się jej zbyt emocjonalnym, czasami niepewnym siebie dzieckiem, musiała przetrawić tę informację.
— Wściekł się. Dopiero niedawno mu powiedziałam... — Spuściła głowę.
— Och kochanie! Dlaczego?
— Nie wiem... 
Naprawdę nie potrafiła racjonalnie wyjaśnić tego, że tak długo ukrywała tę informację. Strach przed reakcją? Przed próbą wybicia jej tego z głowy? Fakt, nikt nie mógł jej powstrzymać, ale ich reakcje i utrata zdecydowanie były gorsze, niż gdyby powiedziała wcześniej. Wiedziała to i musiała się pogodzić z tym, że sama sobie była winna. I tak podziwiała rodziców za względny spokój.  Nawet wtedy, gdy powiedziała im po raz pierwszy, że się do tego przygotowuje. Spodziewała się czegoś znacznie gorszego, a tymczasem jej matka płakała, ale nie krzyczała, nie krytykowała.
Dziewczyna wstała z sofy.
— Pójdę do siebie. Muszę chwilę odpocząć.

Godzinę później usłyszała jak drzwi do pomieszczenia się otwierają i staje w nich jej matka. Oderwała wzrok od monitora i spojrzała na rodzicielkę, nadal przekrwionymi oczami.
— Mamo... Wiem, wiem, że zawaliłam na równej linii. Wiem, że się martwicie, ale... ja tak bardzo marzyłam, żeby to zrobić... — powiedziała, spuszczając głowę.
— Rozmawiałam z Ryanem. Powiedział, że się tobą zajmie, że był i wie jak tam jest... — szepnęła blondwłosa kobieta, siedząc obok córki. Aurora kochała swoją mamę. Była późnym dzieckiem, po jednym poronieniu, więc rodzice bardzo o nią dbali. Ale nie rozpieszczali. Nigdy nie pozwalali jej mieć wszystkiego czego chce, ale dawali jej przestrzeń, gdy miała małe załamania i potrzebowała chwili, żeby się uspokoić. Pani Sterling miała pięćdziesiąt dwa lata, miodowe włosy i jak na swój wiek wyglądała młodo oraz ubierała się modnie. Była elegancka i miała wyczucie stylu. Teraz patrzyła na nią swoimi zielonymi oczami z troską. Tak jak w tych momentach, gdy dziewczyna płakała bo coś ją bolało.
— Posłuchaj... Wiem, że wiele zmian zachodzi teraz w twoim życiu... Pogubiłaś się w tym wszystkim, bo dzieje się bardzo szybko... Opuszczenie domu, nowi znajomi, przeprowadzka z daleka od Polski, praca, kariera, związek... Na studiach nie imprezowałaś za bardzo, miałaś dwie oddane przyjaciółki, stałe i niezmienne rzeczy w życiu... Nie randkowałaś. Nie musiałaś pracować, skupiałaś się na wykształceniu — powiedziała kobieta, głaszcząc ją po włosach. — W przeciągu roku wszystko przyspieszyło i wpadłaś do wielkiego kotła, z którego nie mogłaś się wydostać. Wiem, ze czujesz się przytłoczona... Dotychczas więcej czasu spędzałaś w domu niż poza nim... — dodała ciszej.
Aurora wiedziała, że jej matka zawsze chciała ją na siłę wypychać na imprezy i spotkania z przyjaciółmi. Liczyła, że zacznie się spotykać z chłopakami i będzie jak normalna dwudziestolatka. A ona tymczasem, uparcie siedziała w domu, pisała albo obrabiała zdjęcia. Czasem wyjeżdżała, ale każdy kontakt z obcymi był dla niej stresujący. Matka bała się, że naprawdę, jak tak dalej pójdzie, córka stanie się zamkniętym na społeczeństwo outsiderem. A tymczasem, w przeciągu roku wszystko się zmieniło. Kobieta westchnęła głośno.
— Wierzę w ciebie, wiem że tego dokonasz, a jeśli nie będziesz w stanie to odpuścisz... Jesteś bardzo rozsądna... Obserwuję jak sobie radzisz, jak pokonałaś swoje demony, niepewności, granice... Jak budujesz karierę, dorosłe życie... Wściekanie się nie pomoże i nic nie da... Jesteś zbyt uparta. Jak ojciec.
Aurora popatrzyła na nią zaskoczona.
— Popełniam mnóstwo błędów...
— Każdy je popełnia. Do końca życia. — Kobieta przyglądała jej się uważnie.
— Ale ja nie wiem czy nie zabiłam tego co miałam... 
— Kochanie... — Pogłaskała ją po mokrym policzku. — Miał prawo się zdenerwować. Ma prawo się martwić, bo cię kocha...
— Nigdy tego nie mówił...
— Nie musiał. Wiem, że wydaje ci się, że jego reakcja była za ostra, okrutna... Że nie wierzy w ciebie. Nie wierzy, bo on nie rozumie tego świata. Ja też do końca tego nie pojmuję. Kocham chodzić w góry, ale nie tak ekstremalnie... I będę się martwiła do momentu gdy nie zadzwonisz do mnie z domu i nie powiesz, że leżysz we własnym łóżku. Martwię się codziennie bo jesteś tak daleko. Bałam się za każdym razem gdy jechałaś się wspinać. Przestraszył się. Boi się o ciebie. Ale w głębi wierzy, że ci się uda. Ale strach nie pozwala temu wyjść na powierzchnię. Więc uciekł. Faceci tak mają... Opamięta się... Teraz jak cię stracił, albo zrozumie jak mu zależy, albo nie wróci. Wtedy będziesz wiedziała, że nie warto walczyć. — Czuła jej delikatny dotyk na włosach i powoli się uspokajała. — A ból kiedyś się zmniejszy...
— Masz rację... Miał prawo się wściec — mruknęła. — Zachowałam się jak smarkula...
— Miał. Zrobiłaś głupotę. Powinnaś powiedzieć. To był na tyle poważny związek, że powinnaś go uwzględnić i to przedyskutować. Ale wiem, że się bałaś... To dla ciebie nowa sytuacja... Związek, praca... Jeszcze nie wiesz jak się w tym odnaleźć... Jeśli to przepracujecie... — Pocałowała ją w czubek głowy. — Będzie tylko lepiej.

Leżała i wpatrywała się w sufit. Teraz dochodziło do niej wiele rzeczy. Na przykład to, że przez zapatrzenie na swoje sprawy i plany, zupełnie nie zareagowała na wyznania Christophera. Zajęło jej kilka tygodni, żeby uświadomić sobie, że o mało nie zabił człowieka. Że jego przeszłość nie była kolorowa, a przez nią przyszłość była niepewna. Nie należała do osób, które nadmiernie piją, palą, czy kiedykolwiek sięgały po narkotyki. Była grzeczna i poukładana. Nie sprawiała problemów. Ale rozumiała, gdy ludzie popełniali błędy. Każdy miał inny powód. Jedne była w stanie zrozumieć, innych nie. Nie chciała potępiać Chrisa, bo wyszedł na prostą i zapracował na swoje uznanie. To co było w przeszłości, miała zamiar zostawić w przeszłości i nie rozpamiętywać. Była jak sparaliżowana, gdy uświadamiała sobie jaka z niej egoistka. Wypuściła głośno powietrze i przewróciła się na bok, patrząc na ukochanego misia, którego dostała od matki, gdy wyjeżdżała na studia. Tamtej Aurory już nie było. I miała zamiar po powrocie z Nepalu zawalczyć o to co spieprzyła. Naprawić i wyjaśnić co to wejście dla niej znaczy.

W Polsce spędzili jeszcze kilka dni. Aurora pokazała Ryanowi Kraków, spotkali się z jej starymi znajomymi, połazili po Tatrach i trenując po raz kolejny przed Nepalem. Dziewczyna cieszyła się, że odwiedziła swój kraj, który bardzo kochała. Wiele mogła zarzucić ludziom i politykom, ale jako miejsce, Polska była przepiękna. Miała długą historię, którą blondynka zawsze z chęcią poznawała. Kiedy stała na wierzchołku Rysów, na który postanowili wejść, gdy pogoda im dopisała, a na którym stała już kilka razy w swoim życiu, poczuła że ta decyzja o Evereście była bardzo dobra. Kochała wspinaczkę. Kochała to uczucie dumy gdy weszło się na samą górę. Kochała uczucie wolności, bo na szczycie nie było nic poza wiatrem i wolną przestrzenią.
Mimo to, nie potrafiła wyrzucić Christophera ze swoich myśli. Zamknęła oczy, by poczuć wiatr na skórze i pozwolić by myśli uleciały.
— Wiesz co... — powiedział Ryan stając obok niej.
— Hmmm? — mruknęła z rozmarzonym uśmiechem.
— Muszę tu wrócić.


Berlin
Tuż przed powrotem, zatrzymali się w Berlinie. Po pierwsze chcieli iść na koncert twenty one pilots, po drugie, Aurora bardzo lubiła to miasto. Była tam kilka razy w swoim dotychczasowym życiu i za każdym razem zakochiwała się jeszcze bardziej. Architektura tutaj idealnie współgrała. To co nowe, łączone było z tym co stare.
Trudno jest opisać to, jak czuła się w tym miejscu i jak je postrzegała. Bez względu na wszystko, po prostu uwielbiała w nim przebywać. Odnosiła wrażenie, że to miasto idealne dla każdego, które przyjmuje przyjezdnych z otwartymi ramionami. Bez względu na odmienność, a nawet dziwactwa niektórych. Poczuć tu można sztukę i kulturę na każdym kroku. Uliczne występy, pomalowane ściany, ciekawi ludzie... To, dostaje się tutaj w ogromnej dawce. Kochała Nowy Jork, ale Berlin... Był dla niej po prostu wyjątkowy. Każdą swoją wizytę, zaczynała od East Side Gallery. Rano poszli nad rzekę, siedli na trawie, twarzami w stronę Sprewy, wyciągnęli pudełeczko z ciasteczkami własnej roboty i tak powitali dzień: obserwując jak promienie słońca, odbijają się w wodach rzeki, słuchając jak miasto budzi się do życia. Nie pominęli starej budki do robienia zdjęć i ledwo się w niej mieszcząc zrobili aż trzy serie kolorowy, słabych jakościowo fotografii. Tutejsze budki są jeszcze z lat siedemdziesiątych, więc byli w stanie to wybaczyć. Potem wolnym krokiem ruszyli w stronę Aleksanderplatz, gdzie zjedli śniadanie i delektowali się porankiem. Pamiętała jak za pierwszym razem wybrała się do Pergamonu. Muzeum robi wrażenie. To co się w nim znajduje, jest przerażającym świadectwem zachłanności ludzkiej i braku szacunku do zabytków. Aurora nigdy nie przejmowała się opiniami, jakoby była nudna bo lubi chodzić po muzeach. Uważała, że to co nam zostało po przodkach jest warte pielęgnowania i oglądania, bo robi ogromne wrażenie i często poraża pięknem. Cyceron powiedział kiedyś, że historia jest świadkiem czasów, światłem prawdy, życiem pamięci, nauczycielką życia. Dziewczyna wiedziała, że warto się nad tym zastanowić i zamiast jechać do Berlina tylko po to, żeby się zabawić, zobaczyć co ma to miasto innego do zaoferowania. Nie chciała nikogo namawiać i moralizować. Każdy jest odpowiedzialny za swoje życie i to co w nim robi. Ona po prostu zachęcała bliskich do takiego podróżowania. Wierzyła, że warto pochylić się nad historią i zabytkami, odkrywając kolejne historie, które motywują, inspirują czy przestrzegają.
Ona polecała zawsze jedno: spacer. Naprawdę długi. Nie przejmując się czasem, tym co TRZEBA zobaczyć w danym mieście. Na to będzie jeszcze czas. Piękne są te momenty, gdy idzie się po ulicy, nie jak turyści, ale tak jakby się mieszkało tam od dawna. Obserwacja rytmu i pulsu miejsca i chłoniecie go całkowicie, na te kilka godzin stając się mieszkańcami. Przyglądanie się budynkom, architekturze, witrynom sklepowym, ludziom, samochodom, drzewom, psom biegającym po chodniku. Słuchając muzyki, gwaru, języka. I chłonięcie... Każde miasto jest inne. Każde ma inny charakter, jedyny w swoim rodzaju i niepowtarzalny. Każde można człowieka czegoś nauczyć. Warto pozwolić sobie na moment oderwania się od wszystkiego dookoła. I po prostu stać się... tutejszym.

3 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba, że zaczęłaś pisać więcej o miejscach, w których Aurora przebywa. Myślę, że takie opisy wzbogacą opowiadanie, trochę spowolnią akcję, a przy okazji pozwolą lepiej zrozumieć postać Aurory. Poza tym dobrze czasem poczytać o jakichś ciekawych miejscach na świecie, w których się nie było. To rozszerza horyzonty.
    I jeszcze mój Kraków <3

    Bardzo podobała mi się ta rozmowa matki z córką. To świetne, że rodzicielka stoi po stronie córki, wspiera ją, ale równocześnie potrafi powiedzieć "popełniłaś błąd", "zrobiłaś źle i musisz ponieść konsekwencje". Kocha córkę, ale jest szczera i dzięki temu od razu polubiłam tę postać :D Bo nie ma nic gorszego niż takie ciągłe głaskanie po główce i "przyklepywanie" wad i błędów zamiast z nimi walczyć. Myślę, że ta rozmowa bardzo pomoże Aurorze i wiele uświadomi. No i wiemy po kim A. ma takie zamiłowanie do gór. Córeczka tatusia :D

    Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie! ;) A w ogóle to super, że tak szybko ruszyłaś z nowymi rozdziałami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybacz, że odpiszę na Twoje komentarze w jednym zbiorczym, ale ostatnio cierpię na notoryczny brak czasu.

      Co do prologu, to faktycznie zależało mi na pokazaniu tego co myśli Aurora i jak to wygląda w jej odczuciu. Czasami w narracji trudno to aż tak wykazać, z drugiej jednak strony nie chciałam się brać za narrację pierwszoosobową, więc staram się opisywać w tych prologach takie najważniejsze punkty w jej życiu :D

      Co do poprzedniego rozdziału, cóż Aurora będzie się nad tym ciągle zastanawiała, a cokolwiek w kierunku wyjaśnienia jej motywów, pojawi się dopiero po powrocie z gór. A spotkanie z prostytutką... myślę, że trochę otworzyło jej oczy na parę spraw.

      Przez najbliższe rozdziały będzie dużo opisów miejsca, w którym się znajduje. Bo idziemy na Everest, a to starałam się opisać w miarę... szczegółowo. Zresztą to będzie bardzo ważna wyprawa dla Aurory. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie i duchowo :D Mam nadzieję tylko, że porcja informacji o tym jak to wygląda nie będzie ani za duża, ani za mała. Ale kilka najbliższych rozdziałów spędzimy w górach.

      Muszę w końcu skomentować Twój nowy rozdział. Przeczytałam go już, ale jak pisałam wyżej, miałam ostatnio mała czasu i wszystko robiłam na telefonie (a komentowanie z telefonu to moja zmora, więc wolałam poczekać aż będę miała czas :D), ale niedługo się pojawię!

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Nie ma nic gorszego niż komentowanie na telefonie;D Ja też zawsze czekam aż będę mieć dostęp do komputera, bo na telefonie bym chyba oszalała.

      Czekam na ten opis Everestu! Ciekawi mnie jak to rozegrasz ;)

      Usuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy autorki :)
Wasze uwagi mogą mieć wpływ na mój warsztat, ale także na fabułę!
Za każdy wpis i odwiedzenie bloga ogromnie dziękuję :)

obserwatorzy

SZABLON WYKONANY PRZEZ KAYLO NA BAZIE CZARNEJ REWELACJI, PRZY POMOCY: BLOGGER PORADY. OBSŁUGIWANY PRZEZ BOGGER.