Następny rozdział: 06.08.2017 Rozdziały pojawiają się co około dwa tygodnie. Nie informuję o tym, zatem polecam obserwować bloga lub zwracać uwagę na te kolumny, ponieważ data czy informacja o ewentualnych opóźnieniach, zawsze pojawią się właśnie w tym miejscu.
Wszystko co znajduje się na blogu jest wytworem mojej wyobraźni. To fikcja literacka osadzona w realnym świecie. Ostrzegam, że niektóre elementy fabuły mogą nie zgadzać się z faktycznymi wydarzeniami. Opowiadanie może zawierać wulgaryzmy, przemoc oraz sceny 18+.
Drogi czytelniku, każda opinia jest na wagę złota, dlatego jeśli przeczytałeś moją twórczość, to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. :) Na blogu pojawia się opowiadanie autorskie, które jest tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Zakazane jest kopiowanie treści.

27 gru 2016

#20 'save me from my rocking boat

Nigdy nie zastanawiała się nad tym jak boli złamane serce. Chociaż od dłuższego czasu spodziewała się końca, nie przewidziała jak bardzo ją to dotknie. Pierwsze dwa dni spędziła zamknięta w sypialni, płacząc i niewiele jedząc, unikając pytań współlokatorów. Po dwóch dniach wyznała im swoje plany, a oni zareagowali podobnie do Christophera: krzyczeli, mówili, że jej się nie uda i wyrażali swój zawód z powodu jej zachowania. Ale sama była sobie winna.
— Oszalałaś! — krzyknął James, chodząc w tą i z powrotem. — Po co? Żeby sobie widoczki pooglądać?! Na cholerę tak ryzykować, A? Co ci to da? A jak coś ci się stanie?! Czy ty pomyślałaś o nas, czy jak ostatnia egoistka, stwierdziłaś, że masz kaprys i bez konsultacji z innymi to zrobisz?!
— I tak nie zrozumiesz... — mruknęła. Była speszona ich zachowaniem. Nikt nigdy aż tak się na nią nie wściekł. Była po prostu zbyt spokojna i poukładana. Ona potrafiła wybuchnąć, ale starała się nie dawać innym powodów do denerwowania się. Aż do teraz. Teraz wkurzyła wszystkich.
— Och, no oczywiście! Odpowiedź, kurwa, na wszystko! Nie zrozumiesz! Świetnie!
— Dlaczego nic nie powiedziałaś? — szepnęła Laura, wpatrując się w jej twarz.
— Nie wiem. Teraz sama się nad tym zastanawiam... — Wpatrywała się w swoje złączone dłonie i nerwowo wyłamywała sobie palce, chociaż dotychczas nienawidziła tego dźwięku. 
James był wściekły. Laura zawiedziona. Aurora zmieszana. Czuli się tak, jakby nie byli dla niej ważni, bo nie raczyła ich poinformować o swoich planach. I to tak poważnych. Jak każdy: bali się i stresowali. To wszystko było trudne do przetrawienia, a ona nawet nie dała im szansy by o tym porozmawiać. Przyszła i powiedziała: Za nieco ponad miesiąc jadę do Nepalu. I dwa miesiące spędzę w górach. W cholernie niebezpiecznym miejscu, w którym niewiele zależy ode mnie. Żadne z nich nie wiedziało czy wściekają się za to, że milczała czy za to, że podjęła taką decyzję. W końcu James warknął, że musi to przetrawić i zaniknął w swoim pokoju. Laura natomiast uparcie milczała jeszcze kilka minut, po czym sama wyszła.
Wtedy Aurora zabrała swoje rzeczy, kota i wyniosła się do Ryana, który razem z Alice, przyjęli ją pod swoje skrzydła. Potrzebowała kilku dni, żeby dojść do siebie i uspokoić skołatane nerwy, a co ważniejsze: dać przyjaciołom przestrzeń. Nie było łatwo, ale Ryan okazał się bardzo dobrym wsparciem, gdy zaczęła we wszystko wątpić.

*


Barcelona

Wjazd do Europy okazał się nie taki jaki zaplanowała. Aurora nabrała odrobinę więcej energii i znalazła dużo inspiracji. Nie miała pojęcia jak to się stało, ale wierzyła, że dużo pracy i skupienie się tylko na niej, było dla niej swego rodzaju ucieczką od życia prywatnego.
Barcelona przywitała ich słońcem i dość przyjemną temperaturą. Blondynka pozwoliła sobie na tymczasowe rozluźnienie, chociaż wieczory spędzała na płaczu do poduszki i piciu kolejnych kieliszków wina. W ciągu dnia, razem z Ryanem, zwiedzali miasto i starali się poczuć jego wyjątkowy klimat.
Nie mogła uwierzyć w niepowtarzalność tego miejsca. Kolorowe, fantazyjne budynki i rozległe parki. Każdego dnia robili coś innego. Gdy pogoda na to pozwalała, wybierali się do parków i na plażę. Za dnia Aurora dziękowała za to, że nie myślała o niczym. Ryan skutecznie odciągał jej, galopujące ciągle w stronę Nowego Jorku, myśli. Musiała przyznać, że klimat tego miasta bardzo mu pomagał w tym zadaniu. W tak kolorowym miejscu, nie można było zbyt długo pozwalać sobie na troski. Szczególnie, że Hiszpanie byli bardzo zainteresowanie blondwłosą dziewczyną o jasnej karnacji i szarych oczach. Uśmiechała się zawsze na miły komentarz i odchodziła. Było zdecydowanie za wcześnie na wchodzenie w jakieś flirty z jakimkolwiek mężczyzną.
— Hej! Idziemy! — krzyknął Ryan, wpadając do jej pokoju, gotowy do wyjścia. — Bierz aparat i ruszamy. Dzisiaj Park Güell!
Uśmiechnęła się, narzucając na ramiona cienki sweterek i zabierając torbę. Upewniła się, że wszystko zamknęła i wyszła za przyjacielem na korytarz.

Żadne zdjęcie, które wykona się w Barcelonie nie oddaje w stu procentach klimatu tego miasta. Aurora zachwycona chodziła po parku i robiła zdjęcia niemal wszystkiego. Fantazyjne mozaiki na ścianach tak ją wciągnęły, że przestała słuchać Ryana, który z zapałem opowiadał o tym miejscu. Dotykała palcami kolejnych kolorowych fragmentów, podziwiając kątem oka panoramę miasta. W końcu do jej uszu doszła muzyka. Jakiś chłopak stał z boku i grał na gitarze. Uśmiechnęła się i podbiegła do niego, wyglądając trochę jak mała dziewczynka, która właśnie zobaczyła coś co chce mieć. Pomachała do przyjaciela. Po chwili już trzymała gitarę w ręce. Zaczęła spokojnie wygrywać kolejne akordy. Ryan wyciągnął telefon.

Everobody gets high sometimes, you know, what else can we do when we're feeling low? So take a deep breath and let it go, you shouldn't be drowning on your own. And if you feel you're singking, I will jump right over into cold, cold water for you and althought time may take us into different places i will still be patient with you and I hope you know... I won't let go, I'll be your life line tonight... I won't let go, I'll be your life line tonight... Cause we all get lost sometimes, you know? It's how we learn and how we grow and I wanna lay with you 'til I'm old you shouldn't be fighting on your own... — Zamknęła się w swoim świecie. Ryan zrozumiał, że najwyraźniej wczorajsze spotkanie trochę poprawiło jej nastrój. Niewiele chciała zdradzić. Rano, ubrana w okulary przeciwsłoneczne, z torbą na laptopa na ramieniu, wyszła i wróciła późnym wieczorem. Podczas jednej rozmowy telefonicznej powiedziała, że spotkała się ze znajomym i właśnie piją piwo na plaży. Od momentu gdy się do nich przeniosła, martwił się jej samopoczuciem. Nie tylko ze względu na to, że w Nepalu musiała być skupiona, ale przez to, że naprawdę pomimo nałożonego uśmiechu, widać jak cierpi. Zdawał sobie sprawę z tego, że sama się wkopała w to wszystko, ale w głębi duszy liczył na to, że jej przyjaciele się opamiętają i chociaż trochę ją wesprą. A tymczasem rzuciła się wir pracy i nie miała czasu, żeby poukładać sobie to w głowie. A to mogło mieć tragiczne skutki.
Spojrzał na wyświetlacz i stwierdził, że na ma nic do stracenia. Wprowadził filmik do wiadomości i nacisnął przycisk SEND.

*

Nowy Jork
Obszedł wyspę i upił łyk kawy. Słyszał jak jego telefon uporczywie wibruje na wyspie. Miał ochotę olać dzisiaj wszelkie połączenia i wiadomości. Miał wolne. Ten jeden dzień w tygodniu, mógł mieć gdzieś wszystko dookoła. A jednak... Wiedziony ciekawością podniósł go i odebrał wiadomość od Ryana. Patrzył na filmik, na którym Aurora, ubrana jak zwykle na czarno, gra na gitarze pomiędzy wysokimi, jasnymi kolumnami, a w okół niej zabrał się spory tłum ludzi. Nie znał utworu, ale był średnio zaznajomiony z nowymi piosenkami. Po prostu słuchał jej przyjemnego głosu i patrzył na jej uśmiech, który zupełnie nie dochodził do jej oczu.
Come on, come on save me from my rocking boat I just wanna stay afloat I'm all alone. And I hope, I hope someone's gonna take me home Somewhere I can rest my soul I need to know you won't let go. I won't let go, no no... I'll be your life line tonight, you won't let go... I'll be your life line tonight... I won't let go...
Patrzył dłuższą chwilę na wyczerniony ekran telefonu. Miał ochotę nim rzucić o ścianę. Nie wiedział czy jest wściekły na siebie, na nią, na Ryana, czy na wszystkich po trochu. Od rozstania z Aurorą był kompletnie skołowany. Z jednej strony, nadal nie potrafił zrozumieć jak mogła mu nie powiedzieć o czymś tak ważnym. Z drugiej jednak... Tęsknił. Martwił się. Wiedział, że nie przestanie, dopóki nie dostanie wiadomości, że jest cała i zdrowa. Westchnął głośno, opierając czoło o blat wyspy kuchennej. Znowu spojrzał na wyświetlacz. Obok informacji o wiadomości, było również powiadomienie. Zobaczył, że Aurora dodała nowy post na swojej stronie.

*


Amsterdam

Nigdy specjalnie nie zastanawiała się nad zawodem prostytutki. Nie musiała, bo w jej otoczeniu nie było kobiet, które parały się tym zawodem. Poza tym, mimo iż bardzo długo zwlekała z seksem, to nigdy nie była pruderyjna i nie był to temat tabu (chyba, że rozmowa dotyczyła jej życia seksualnego, chociaż i z tym się uporała). Wręcz przeciwnie. Należała raczej do osób, które chętnie o tym dyskutowały, nie miały jakiś niestworzonych wyobrażeń, ale nie wstydziły się otwarcie poruszać tego wątku. A jednak, w żadnej rozmowie z jej przyjaciółmi, nigdy nie wypłynęła kwestia prostytucji.
Kiedy była w Amsterdamie, zrozumiała, że to coś więcej i że może niektórzy nie rozumieją. Więc rozmawiała. I to dużo. Pytała kolejnych kobiet dlaczego, po co... Chciała zrozumieć. I tak, chciała to przedstawić w przyszłym reportażu. Zdjęcia były... Aurora twierdziła, że wiele mówią. Na każdym był tylko zarys kobiety. Sama postać była czarna. Zza niej biło jasne światło, jakby miała zaraz wyjść na scenę. Wybrała kilka rozmówczyń, które ją zaskoczyły. Chęć, pragnienie, przyzwyczajenie. One chciały tak pracować. Lubiły to. Blondynka by tego nie zrobiła, ale kim była żeby je oceniać? Czy robiły tym komuś krzywdę? Możliwe. Czy chciały? Nigdy. To zawsze był wybór facetów, którzy przychodzili do nich, a mieli rodziny. Niektóre zastrzegały, że nie chcą żonatych. Inne, twierdziły że robią tym przysługę ich żonom, bo wychodzi jakimi zdradzieckimi dupkami są. Jak nie do mnie. pójdą do innej... mówiły. A Aurora słuchała. Zmieniając imiona, pokazując zdjęcia, które mówią tak wiele i niewiele w tym samym czasie.

— Śliczna jesteś, chodź nauczę cię kilku sztuczek w łóżku... — mruknęła wysoka brunetka o idealnym, aczkolwiek nieco sztucznym ciele. Właśnie przyznała otwarcie, że piersi miała zrobione, mięśnie brzucha były wynikiem ćwiczeń (by mieć kondycję) i ciągle uprawianego seksu, usta nieco powiększyła i wymodelowała policzki. Aurora nie była fanką poprawek, ale twierdziła, że wszystko jest dla ludzi. Poza tym Irina (jej pseudonim zawodowy) nie wyglądała aż tak źle. — Powiadają, że kobieta powinna być damą poza łóżkiem i dziwką w sypialni, a kto cię tego nauczy lepiej niż sama dziwka? 
— Nie lubię tego określenia... — powiedziała stanowczym głosem Aurora. — Chyba, że odnosi się do wrednych pind, które lubią ranić dla zabawy. 
— Zaczynam cię lubić! — krzyknęła uradowana kobieta i stuknęła swoim kieliszkiem o jej. Siedziały w Vinkeles, jednaj z najlepszych restauracji w mieście i popijając wino, czekały na kolację. Blondynka stwierdziła, że to jej rozmówczyni powinna wybrać miejsce spotkania, bo wie gdzie można dobrze zjeść, porozmawiać w spokoju i będzie czuć się swobodnie. Niepotrzebnie. Irina najwyraźniej nie miała z niczym problemu, a już na pewno nie z rozmową o swojej pracy. Aurora uznała to za dobry znak. — Och, skarbeńku... Naprawdę jesteś piękna! Twój facet jest szczęściarzem.
— Zerwał ze mną jakieś trzy tygodnie temu... — Skrzywiła się.
— Wybacz. Jego strata. Jestem pewna, że jesteś w stanie podbić serca mężczyzn.
— Dotychczas średnio mi to wychodziło... Ale nie o mnie... — mruknęła.
— Zawrzyjmy umowę... Ja ci powiem coś o sobie, a ty mi coś o sobie, co ty na to? Lubię wiedzieć z kim rozmawiam...
Blondynka westchnęła głośno i skinęła na znak zgody. Ta druga zaklaskała w dłonie uradowana.
— Lubisz tu przychodzić? — zagadnęła Aurora, gdy otrzymały zamówiony posiłek.
— To jedna z najlepszych restauracji w mieście. Wiem o co chcesz zapytać i tak, stać mnie na jedzenie w tym miejscu. Wbrew pozorom prostytutki w tym mieście zarabiają bardzo dobre pieniądze. Tutaj wszystko jest na porządnie zrobione. I naprawdę klienci to z reguły... bogaci faceci. Trzeba wyłożyć niezłą sumkę, żeby się z nami umówić... No i... Mamy zasady. To znaczy każda z nas. Ja na przykład nie bawię się w żonatych i zbyt... specyficznych, rozumiesz?
Aurora pokręciła przecząco głową. 
— Żadnego podduszania, bicia, pejczy, kneblowania... I takie tam...
— Okey...
— Posłuchaj... To co robię, robię bo lubię. Seks jest dla mnie czymś cudownym, bez względu na to czy uprawiam go z kimś kogo znam, nie znam, kocham, czy jest mi zupełnie obojętny. Ja to to prostu lubię... Jako akt. Dlatego zależy mi na tym, żeby moja sfera komfortu nie została naruszona, żeby nie działo się coś, czego nie lubię... Żebym się nie bała. Zaczęłam pracować, bo nie miałam kasy na życie. Porwałam się z motyką na słońce, wyjechałam z Lwowa i znalazłam w Amsterdamie bez środków do życia. Nigdy nie czułam się upokorzona, ale pierwsze miesiące byłam... skrępowana, zażenowana. To co widzisz teraz, to jak się zachowuję, jak podchodzę do pracy, przyszło z czasem. Mam głównie stałych klientów, po których wiem czego się spodziewać. Szanują mnie. Często to zajęci pracoholicy, którzy nie mają czasu na romanse. I nie są oceniani za wybory, których dokonują... — Wsunęła do ust widelczyk. Zachowywała się z klasą, wyglądała elegancko i była wyjątkowo sympatyczna. Aurora była zaskoczona, gdy tamta weszła do restauracji, ubrana w dopasowaną, prostą i skromną czarną sukienkę. — Wielu przychodzi i mimo wszystko raczy mnie rozmową. Opowiadają jak im minął dzień, co ich zdenerwowało, albo ucieszyło... Pytają o mnie. To... Fajne, że ja też ich interesuję... Chcą z siebie to wyrzucić, wiesz? Czasami mam wrażenie, że myślą o mnie jak o dziewczynie... Oni tak mają... Potrzebują z siebie wyrzucić wiele rzeczy, potrzebują rozmowy i zrozumienia... No więc... Teraz ty zdradź coś o sobie...
Aurora popatrzyła jej w oczy. Widziała w nich szczerą chęć poznania jej. Słyszała już dawno, że reportażyści opowiadają o sobie swoim rozmówcą, żeby tamci mieli poczucie, że opowiadają swoją historię komuś znajomemu. Nie myślała jednak, że ma to aż takie znaczenie, a Irinia sama zacznie łaknąć informacji o niej. Uśmiechnęła się lekko i spuściła na chwilę wzrok.
— Niewiele o mnie mówić... Jestem dość nudna... Na własne życzenie lubię pieprzyć sobie życie.
— Witaj w klubie, siostro! Rodzina ze mną nie rozmawia. Dawni przyjaciele mnie odtrącili. Dopiero w Amsterdamie nauczyłam się żyć. Ale wiesz co? Zrozumiałam, że jeśli ktoś nas nie wspiera, nie wierzy i odtrąca przez nasze błędy oraz decyzje... To w większości nie jest wart zachodu... Ludzie, którzy nasz głęboko kochają, nawet jak się wściekną to w końcu wybaczą... — Upiła łyk wina i wyjrzała na zatłoczoną ulicę. Aurora zrobiła to samo, czując się gorzej niż kilka minut temu.

4 komentarze:

  1. W końcu przeczytałam! Wciągnęłam się w tę historię wczoraj wieczorem i ani się obejrzałam, a tu już koniec. Zacznę trochę od końca, bo od tego fragmentu. Strasznie smutne jest to, że bliscy Aurory zareagowali na jej wyprawę w taki sposób. Rozumiem z jednej strony, że to coś bardzo niebezpiecznego i ich obawy są jak najbardziej uzasadnione. Pewnie gdybym była na ich miejscu też próbowałabym wyperswadować takiej osobie ten pomysł. Ale chyba zrobiłabym to w nieco mniej agresywny sposób? Zwłaszcza, że bliscy Aurory wiedzieli, że dziewczyna uwielbia podróżować. Zdziwił mnie też w gruncie rzeczy Chris. Tak jak ktoś napisał w komentarzach pod poprzednimi częściami, jego zachowanie wcześniej nie wskazywałoby na to, że potrafi wybuchnąć w taki sposób, ale hm, to też można w sumie wytłumaczyć jego nieciekawą przeszłością.
    Ich relację kreaowałaś dosyć powoli, ale z drugiej strony akcja biegła szybko... czy to ma sens? :D Podobało mi się to, że musieli się trochę poznać, jednak trochę mnie zaskoczyło, że było mało takiego, hm, uwodzenia? Jeśli wiesz, co mam na myśli. Jak tak na to patrzę, to Chris wykazał się naprawdę ogromną cierpliwością :D
    Ciekawa jestem, jak to dalej będzie. Z jednej strony super, że Aurora przekracza granice i zdobywa miejsca, o których zawsze marzyła. Z drugiej strony dobrze by było, gdyby obecna sytuacja z jej bliskimi nauczyła ją, żeby nie być taką samolubną osobą. Bo nie wtajemniczając ich wcześniej w tak poważną podróż, postąpiła jednak samolubnie.
    To czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że opowiadanie tak Cię wciągnęło :)

      Myślę, że cała ta sytuacja wyjaśni się za jakiś czas, gdy Aurora w końcu wróci do Nowego Jorku, a przede wszystkim spojrzy na to wszystko z innej perspektywy, gdy jej bliscy i osoby na których jej zależy są na nią źli i zawiedzeni jej postępowaniem.

      To uwodzenie było, ale w mojej głowie :D Teraz z perspektywy zakończonej pierwszej części widzę, że jednak mogłam więcej tego opisać, ale myślę że trochę pojawi się teraz, w retrospekcjach no i w rozmowach bohaterów po powrocie :)

      Serdecznie zapraszam na kolejny rozdział, czekam na nowość u Ciebie i życzę Szczęśliwego nowego roku! :)

      Usuń
  2. Bardzo przyjemnie czyta się to opowiadanie :) już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ mnie denerwuje takie "i tak nie zrozumiesz". Agrrr! Aż by się chciało zapytać "Dlaczego? Uważasz mnie za głupią?".
    Ja się wcale nie dziwię, że znajomi zareagowali tak, a nie inaczej. Aurora oczywiście ma prawo do własnego życia, własnych decyzji i tak dalej, ale jeśli się z kimś przyjaźni, to o wielu rzeczach jednak powinno mu się mówić. Tym bardziej o takich ważnych! Poza tym to nie jest pomysł, na który wpadła tydzień temu, tylko przygotowuje się do tej wspinaczki od długiego czasu. I to trochę wyszło tak, jakby to przed nimi ukrywała. Zupełnie nie rozumiem czemu, ale z tego co widzę Aurora też nie wie dlaczego się tak zachowała :D Ale podoba mi się to. Podoba mi się, że bohaterka zrobiła coś, czego po czasie sama nie rozumie i czego żałuje. Bo to takie ludzkie...

    Bardzo zaskoczył mnie ten fragment z dziwką, bo wydał mi się taki... kompletnie oderwany od tego opowiadania :D Tu spokojna A., a po przeciwnej stronie prostytutka. Chociaż... to było dość ciekawe zestawienie. Tylko zastanawiam się, czy to coś wniesie do życia A.

    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy autorki :)
Wasze uwagi mogą mieć wpływ na mój warsztat, ale także na fabułę!
Za każdy wpis i odwiedzenie bloga ogromnie dziękuję :)

obserwatorzy

SZABLON WYKONANY PRZEZ KAYLO NA BAZIE CZARNEJ REWELACJI, PRZY POMOCY: BLOGGER PORADY. OBSŁUGIWANY PRZEZ BOGGER.