Następny rozdział: 06.08.2017 Rozdziały pojawiają się co około dwa tygodnie. Nie informuję o tym, zatem polecam obserwować bloga lub zwracać uwagę na te kolumny, ponieważ data czy informacja o ewentualnych opóźnieniach, zawsze pojawią się właśnie w tym miejscu.
Wszystko co znajduje się na blogu jest wytworem mojej wyobraźni. To fikcja literacka osadzona w realnym świecie. Ostrzegam, że niektóre elementy fabuły mogą nie zgadzać się z faktycznymi wydarzeniami. Opowiadanie może zawierać wulgaryzmy, przemoc oraz sceny 18+.
Drogi czytelniku, każda opinia jest na wagę złota, dlatego jeśli przeczytałeś moją twórczość, to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. :) Na blogu pojawia się opowiadanie autorskie, które jest tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Zakazane jest kopiowanie treści.

18 lis 2016

#19 'confession

— Gdzie on jest? — spytał, wpadając na korytarz. Jeśli dotychczas Aurora była nie do końca obudzona (mimo mrozu na dworze) teraz, przez koszmarnie jasne lampy, była jak najbardziej przytomna. Laura wpadła w ramiona Christophera, łkając głośno.
— Badają go, a ja nie jestem z rodziny, więc nic mi nie chcą powiedzieć! Ale Chris, on nic nie brał, przysięgam! Siedzieliśmy w tym klubie i przyszli jacyś jego kumple. Nie za bardzo chciał żeby do nas dołączyli, ale oni się uparli. Przynieśli drinki i on nagle... najpierw zachowywał się jak zbyt pobudzony, kiedy chciałam wyjść to mnie odepchnął, a potem... potem dostał drgawek, piana mu leciała z ust... nie wiem co się stało, musieli mu coś dosypać! — łkała cicho, czując jak mężczyzna ją obejmuje i głaszcze po plecach. 
— Poczekaj, pójdę się czegoś dowiedzieć... — powiedział, oddając ją w ręce Aurory. Przytuliła ją do siebie i pozwoliła jej płakać.
— On naprawdę nic nie wziął... Nie mógł. Jest czysty! James był, widział. 
— Ciii... Będzie okey... Jeśli nie wziął tego tylko mu dosypali to zostanie na kilka dni tutaj i wypuszczą go... Spokojnie. 
Zobaczyła jak Chris idzie w ich kierunku. Widziała, że był zdenerwowany. Posadziła Laurę i odeszła w jego stronę.
— Jeśli masz zamiar wyzywać, nie rób tego przy niej... — Pogroziła mu palcem.
— Cholerny, Patrick...
— Chris, może faktycznie mu coś dosypali...
— Myślisz, że już tego nie wykorzystał? Ostatnio jak wrócił do brania to jak przylazł to mówił, że ktoś mu dosypał, że mu podali, a jak było się uzależnionym to jedna dawka wystarcza żeby się od nowa przez to gówno dać zdominować. Szczególnie, jeśli się to dzieje w odstępie roku czy dwóch. Myślisz, że nie wiem?! — warknął, łapiąc ją za łokieć i ciągnąc jeszcze dalej od Laury. — Słyszałem. Wykorzystywał kumpli, żeby go znowu w to wciągnęli... Żeby nie było na niego, że wrócił.
— Nie wiesz jak było tym razem...
— Aurora... On jest uzależniony. Tacy ludzie są wyjątkowo kreatywni jeśli chodzi o ćpanie. Przestałem mu wierzyć po kolejnym odwyku. Nie ma kredytu zaufania... Wyrzucam pieniądze, żeby mu ratować życie i zdrowie, a on i tak to marnuje... 
— Kocha Laurę, nie zawiódłby jej...
— Kurwa... Jesteś taka ufna i naiwna. Nie wiesz jak to jest być uzależnionym. Jak to jest żyć z taką osobą... — Zacisnął palce u nasady nosa. — Nie zdziwiłbym się, gdyby znowu wrócił do brania. Muszę tu zostać. Zabierz Laurę do domu.
— Chris, nie uważasz, że powinna tu zostać?
— Nie. Jak mu zrobię awanturę, lepiej żeby jej tu nie było.
— Szybko go oceniasz jak na prawnika. A co z domniemaniem niewinności, hm? — warknęła, dźgając go palcem w tors.
— Był naćpany jakimś świństwem, A. Dla mnie, po tylu razach, nie ma domniemania niewinności. Muszę się teraz nim zająć, żeby to nie zabrnęło za daleko. 
— Czy ciebie też tak wszyscy od razu skazują? 
— Okey, doszliśmy do tego momentu... — Westchnął głośno. — Jak mój ojciec zobaczył, że ćpam, momentalnie wysłał mnie na odwyk. Nie pytał dlaczego, nie pytał co. Łykałem jakieś gówno, żeby mieć więcej energii na imprezy i nadrabianie zaległości. Głównie lek na ADHD, hektolitry kawy, kilka razy sięgnąłem po amfetaminę i LSD. Ale w pewnym momencie nawet codzienne rzeczy wymagały ode mnie wzięcia tego dziadostwa. Ojciec zobaczył u mnie objawy raz, chociaż starałem się jak mogłem, żeby nie widział, bo wiedziałem jak to się skończy. Był krzyk, awantura... Nie wyobrażałem sobie skończenia nauki bez tej pomocy... Pan prawnik załatwił mi przerwę w studiach i pomoc w zaliczeniu semestru. Nie, nie to, że nie musiałem tyrać na egzaminy, ale mogłem je zaliczać po terminie. W aktach załatwił chorobę, bo wiesz jakby to było gdybym miał odwyk w kartotece? Zero kariery. Takie papiery dla prawnika są nie do przyjęcia. Bierz sobie co chcesz, jest okey, dopóki nikt o tym nie wie... — warknął. — On ma dokumenty, A.
— Dlatego jesteś od nich tak uzależniony? — spytała cicho.
— Mhm... Zrobiłem wtedy kilka rzeczy, z których nie jestem dumny... Ale nie będę ci tego teraz opowiadać... W każdym razie, odciął mnie szybko i skutecznie. Wydawało mi się, że mam motywację, by nie wrócić... Patrickowi też dał szansę. Okey, ojciec nie jest idealny, wręcz przeciwnie, ale za pierwszym razem mu pomógł... Ale on ledwo wyszedł z odwyku, znowu zaczął ćpać. Więc to ja mu pomagałem, bo ojciec nie chciał, albo nie wiedział... Wiesz ile razy świeciłem oczami za Patricka? Ile razy wyciągałem go z bagna?
— Okey... — powiedziała, odwracając się w stronę przyjaciółki.
— Aurora... 
— Nie, Chris. To twój brat i jeśli ty się od niego odsuniesz to kto mu zostanie? Tylko ty w niego wierzyłeś, a teraz chcesz go opuścić? Wiem, że jesteś wściekły, ale może się mylisz, hmm? Nie bierzesz pod uwagę takich okoliczności? Zajmij się tym, mam jednak nadzieję, że nie wejdziesz tam robiąc awanturę. — Ruszyła w stronę Laury i bez słowa pożegnania wyszła ze szpitala.

— Pokłóciliście się przez nas — powiedziała Laura, gdy siedziały w samochodzie Auorory. 
— Nie przejmuj się. To tylko sprzeczka. Bywało gorzej... — odparła cicho, wyjeżdżając z parkingu.
— Czym on wróci do domu? 
— Przyjechaliśmy dwoma samochodami. Wiedział, że on pewnie zostanie, a ja cię zabiorę do domu. Więc przyjechaliśmy oddzielnie — mruknęła.
— Naprawdę mi przykro...
— Przestań. Naprawdę, to tylko sprzeczka... — warknęła.
— Jesteś zdenerwowana.
— Bo jest uparty jak osioł.
— Wolałabym zostać tam... — mówiła cicho, wycierając nos.
— Musisz wziąć prysznic. A Christopher musi z nim porozmawiać. W cztery oczy.
Laura nie była z tego zadowolona, ale nie odzywała się przez całą drogę. Aurora też nie poruszała tego tematu, zamykając się w świecie swoich przemyśleń. Była zła. Ale nie na Laurę czy Patricka, ale na Chrostophera, za, w jej odczuciu, zbyt ostrą reakcję. Wiedziała, że przeszłość jego brata była mroczna i naznaczona wieloma powrotami do narkotyków, ale liczyła, że Chris jednak stanie po jego stronie, wierząc że to nie jego wina. Ten jednak od razu założył, że Patrick tego chciał. A to niby ona nie ufała ludziom, widziała tylko to co złe i zakładała, że każdy jest zły i chce skrzywdzić.

Jamesowi nie udało się nic wyciągnąć od dziewczyn, kiedy wróciły do domu. Laura od razu zatrzasnęła drzwi do swojego pokoju, a Aurora nalała sobie soku do szklanki, rzuciła że Christopher się tym zajmie i zniknęła w sypialni, zostawiając go samego, z mnóstwem pytań.
Rano nie było lepiej, bo obie bardzo długo nie wychodziły do salonu czy kuchni. Zakładał, ze albo śpią, albo chcą się zagłodzić, więc postanowił sam zanieść im jedzenie. Laura spała, a Aurora siedziała przed komputerem i pracowała, z wdzięcznością dziękując mu za śniadanie i kawę. Potem wrócił do salonu, bo dziewczyna nie była zbyt rozmowna. 
Siedział przed telewizorem, gdy ktoś zapukał do drzwi. Niechętnie wstał, żeby je otworzyć i stanął twarzą w twarz z Christopherem.
— No i? — spytał, słysząc jak drzwi do pokoju Laury się otwierają, a ona sam przybiega do pomieszczenia.
— Chris... Gdzie on jest? — spytała niepewnie.
— W ośrodku. Ze szpitala wypisali go rano i sam podjął decyzję, że chce iść do ośrodka na kilka dni.
— Słucham?! Ale dlaczego?! Mogę go zobaczyć? 
— Zasady tego miejsca wykluczają wizyty. Posłuchaj, spędzi tam kilka dni, bo chce mieć pewność, że ta jedna dawka nie sprawi, że wróci do ćpania.
— Ale wierzysz mu, prawda? Powiedz, że tak. Jeśli ty w niego zwątpisz to kto mu zostanie? On naprawdę nie chciał... — Jej błagalny ton i zaczerwienione oczy podziałały na niego uspokajająco. Pomimo iż nadal był rozdrażniony, wypuścił powietrze z płuc i spojrzał na dziewczynę.
— Laura... Wiem. Rozmawiałem z nim. To tylko kilka dni... — powiedział, przytulając ją do siebie. — Aurora jest? 
— Tia, siedzi w sypialni... — powiedział James, ciągnąc przyjaciółkę w najodleglejszy kąt mieszkania.
Mężczyzna ruszył w tamtym kierunku, jednak kiedy pchnął drzwi, nie zobaczył dziewczyny w pomieszczeniu. Słyszał jednak szum wody, więc ruszył w stronę jej łazienki. Stała zupełnie naga, tyłem do niego. Przyglądał się jasnej skórze jej pleców, odsuniętych na bok włosach, odsłaniających kark, wąskiej talii, krągłym pośladkom i szczupłym nogom. Nie zauważyła, że wszedł, więc kontynuowała wycieranie ciała, powoli się schylając. Odchrząknął. Odwróciła się spłoszona, łapiąc cienką białą koszulkę z szafki i wciągając ją na nadal wilgotne ciało, co niewiele pomogło, bo materiał momentalnie opiął się na jej piersiach.
— Widzę, że się cieszysz na mój widok... — Przyglądał się jej sutkom, które momentalnie zasłoniła rękami. 
— Serio?! — jęknęła, obsuwając jeszcze i tak nieco przydługą koszulkę. — Nie mogłeś poczekać?!
— Widziałem cię nago, więc coś ty taka wstydliwa nagle, hmm?
— Spadaj... — warknęła, znowu odwracając się do niego tyłem.
— Nadal jesteś zła?
— Nie jestem zła... — Wypuściła głośno powietrze z płuc i przymknęła oczy. Poczuła jak obejmuje ją od tyłu i opera swoją głowę o jej. 
— Patrick sam chciał jechać do ośrodka. Żeby nie kusić losu. Spędzi tam kilka dni. Porozmawialiśmy i przysięgam, nie krzyczałem.
— To dobrze — powiedziała cicho.
— Patrick zapewniał, że nie wziął sam. Kiedy zaproponował ośrodek...
— Potwierdził to co powtarzała Laura.
Skinął głową. Złapała go za dłoń i splotła ze sobą ich palce, odchylając przy tym lekko głowę i pozwalając mu pocałować się w szyję.
— Byłem okropny, wiem. — Przymknął na chwilę oczy.
— A ja wiem, że macie historię, która sprawia że mu nie ufasz... — szepnęła.
— Jest okey?
— Oczywiście. — Uśmiechnęła się szeroko i odwróciła do niego przodem. Zarzuciła mu ręce na szyję i czule pocałowała. — Opowiesz mi o tym co się wtedy wydarzyło?
Zamknął na chwilę oczy.
— Niewiele tu opowieści. Pod wpływem leków spowodowałem wypadek. Nawiałem z miejsca. Ojciec się wtedy dowiedział. Wszystko zatuszował, wysłał mnie na odwyk... Na moje szczęście nikomu nic poważnego się nie stało, ale jeden gość długo leżał w szpitalu z połamanymi kończynami... — powiedział, a ona poczuła jak całe jego ciało się spina.
— Twój własny ojciec, szantażuje cię, dowodami na błąd, który popełniłeś wiele lat temu? — mruknęła, odwracając się do niego przodem. — Z całą pewnością daleko mu do tytułu ojca dekady.
— Taa... Cóż, jesteś pierwszą osobą, która przetrwała starcie z nimi, po moim rozstaniu z Amandą.
— Jestem zaszczycona. Posłuchaj... To co się stało dawno temu... Nie chcę tego roztrząsać, dyskutować... Każdy popełnia błędy, nie? Cóż, ty za swoje musisz płacić uwiązaniem do specyficznych rodziców... — zaśmiała się cicho.
— Od lat staram się znaleźć sposób, żeby się zerwać, ale za każdym razem gdy grożę, że odejdę, słyszę: to wszyscy się dowiedzą co zrobiłeś. I dyskutuj tu... Nie miałem pozycji, skończyłbym na bruku, albo na drugim końcu kraju, o ile mój ojciec by nie zrobił czegoś, żeby i tam nabrudzić... — mruknął. Widział jej pytające spojrzenie. — Zna prawników w całych Stanach.
Złapała go za rękę i zacisnęła palce.
— Ważne, że teraz się wyjaśniło... Innymi rzeczami możemy się zająć jutro...

*

Wiedziała, że pewnego dnia wszystko się spieprzy. Nie wiedziała tylko, że nastąpi to tak szybko i w tak dramatyczny sposób. Nie przewidziała, że jej serce rozpadnie się na milion kawałeczków, a jej płuca wypełnią się palącym bólem, jakby nie mogła złapać powietrza. Nigdy się tak nie czuła i mimo częstych, pesymistycznych wizji, nie myślała, że będzie tak cierpieć kiedykolwiek w swoim życiu. Jakby ktoś wyrwał jej połowę organizmu i zabrał, zostawiając ją krwawiącą i zrozpaczoną.

Tego dnia wstała wcześnie rano. Nic nie zwiastowało nawałnicy, która nastąpiła kilka godzin później. Na niebie świeciło słońce, a skórę szczypał przyjemny mróz. Aurora wyszła na zakupy, szykując się na wieczór z Christopherem, który planowali od kilku dni. Wyjątkowo nie miał dla niej ostatnio czasu, gdyż praca pochłaniała go od rana do wieczora. Zresztą dziewczyna też spędziła kilka dni w Nowym Orleanie i z ich wspólnych, kilkudniowych wakacji nic nie wyszło, chociaż chcieli to sobie odbić jak tylko skończy się sprawa, którą prowadził Chris. Wróciła, pokryta cieniutką warstwą śniegu i po ogarnięciu się, zaczęła przygotowywać obiad. Z zadumy wyrwało ją głośne trzaśnięcie drzwi. Podniosła wzrok i zobaczyła Christophera, który zdjął z siebie kurtkę, po czym stanął po drugiej stronie wyspy.
— Wszystko w porządku? — spytała, wycierając ręce i chcąc do niego podejść. Powstrzymał ją gestem ręki.
— Co to ma być? — warknął, kładąc na blacie telefon, na którego ekranie wyświetlone było zdjęcie. Jej zdjęcie. Jej i Milesa.
— Cholera, skąd to masz? — powiedziała z przerażeniem.
— Czy to ważne? Wyjaśnisz mi co to za gość, czy będziesz odwracać kota ogonem licząc, że odpuszczę, hmm?
— To znajomy.
— Znajomy?! To tak się żegnasz ze znajomymi? — ryknął.
— Uspokój się. 
— Nie. Dostaję zdjęcia, na których przytulasz się z jakimś facetem. Słyszę, że widziałaś się z nim więcej niż raz w ostatnich miesiącach... Czy to przez moją pracę? Bo mam za mało czasu, co?
— Słucham?! Christopher, daj spokój. Ten facet to... Znajomy. Ryan zorganizował mi spotkanie z himalaistami, on jest jednym z nich.
— Po cholerę ci spotkania z himalaistami?! Masz zamiar robić o nich reportaż, czy co?
Westchnęła głośno, czując że nie może dalej walczyć i kłamać. Musiała powiedzieć prawdę.
— Będę się z nimi wspinać — szepnęła, prawie niesłyszalnie. Nie była pewna, czy to co powiedziała, dotarło do jego uszu.
— Wspinać?! Wspinać gdzie?! — Dotarło.
— Na Everest... — Spuściła głowę. Zapadła cisza. Grobowa i krępująca. Czuła na sobie jego wzrok. Wiedziała, że przetwarza to co powiedziała. Nie chciała tego przerywać. Czekała na jego reakcję.
— Słucham? — powiedział cicho. — Czy ty sobie ze mnie jaja robisz w tym momencie?! — Był jak głośnik, w którym ktoś cały czas podnosi poziom decybeli. Od szeptu, przeszedł do krzyku. Znowu.
— Nie. Uspokój się. Nie powinniśmy rozmawiać... 
— Nie! Nie będziesz mi mówić kiedy będziemy rozmawiać, a kiedy nie! Kurwa, to nie jest decyzja z dnia na dzień! Od kiedy to planujesz?!
— Od prawie roku... 
— I nie wpadłaś na pomysł, żeby powiedzieć coś na ten temat?! Nie wiem, może: hej, wiesz będę ryzykować swoje życie, żeby minutę postać na jakieś pieprzonej górze?! — ryknął.
— To nie takie proste.
— Jak dla mnie to jest zajebiście proste! Ryzykujesz swoje życie po... gówno. Masz sobie kaprys i jak małe dziecko, musisz zrobić to co chcesz...
— Nie rozumiesz... — Była wycofana i wystraszona. Nikt nigdy tak na nią nie krzyczał. Ale czuła, że ma prawo tak zareagować. Teraz pojmowała, że zachowała się tragicznie.
— Tak... Nie rozumiem. Nie wspinam się, więc nie wiem co ludzi ciągnie w góry. Kurwa możesz spaść, może zejść lawina, możesz zachorować. Możesz nie wrócić, a mówisz mi o tym dopiero teraz?! — krzyczał. Jeszcze nigdy nie widziała go tak wściekłego. 
— Trenowałam. Wspinałam się wcześniej.
— Wiesz ilu takich zostało tam na zawsze?! — Słyszała rozpacz i strach w jego głosie, który dudnił w jej głowie. Wiedziała, że jego słowa zostaną z nią na długo.
Zamknęła oczy, czując jak łzy napływają do jej oczu.
— Myślałem, że traktujesz nasz związek poważnie.
— Oczywiście, że traktuję! 
— To dlaczego nic nie powiedziałaś? Dlaczego nie dałaś mi nawet szansy, żeby cię odwieźć od tego? Moje zdanie się nie liczy?! 
— Chris...
— Przesadziłaś — powiedział głosem, który łamał jej serce.
— Chris, proszę cię... 
— Nie, Aurora. Bezsensowne ryzykowanie życia to jedno... Zatajenie tej informacji to drugie. Czy ty w ogóle chciałaś mi powiedzieć? Czy wcisnęłabyś mi kit, że na dwa miesiące jedziesz w ciepłe kraje, co? Jak ja mam ci zaufać? Ja nawet nie wiem czy ty wrócisz... Zakładasz, że tak, ale nie możesz być pewna. 
— Nie będę ryzykować... Jeśli... — Przerwał jej.
— Cała ta wyprawa to jedno wielkie ryzyko. 
— Nie wierzysz we mnie? — powiedziała cicho, czując jak łzy spływają po jej policzkach.
Zacisnął mocno powieki. 
— Nie w tym przypadku. Bo tam niewiele od ciebie zależy. Mówiłaś, że boisz się złamanego serca, hmm? — powiedział cicho, odsuwając się od blatu. — Nie dzwoń.
— Chris... 
Pokręcił tylko głową. Łzy kapały na podłogę tuż koło jej nagich stóp.
— Kiedyś pytałaś dlaczego, mimo twojego wieku, z tobą jestem. Uważałem, że jesteś odważna i dojrzała. Może i jesteś odważna, ale teraz... zachowałaś się jak smarkula i egoistka. Domyślam się, że nikomu nie powiedziałaś... — Jej milczenie było dla niego wystarczającą odpowiedzią. — Szczeniackie, Aurora. I żałosne. Bałaś się naszej reakcji... Miałaś czego. Nie dałaś nam nawet szans zrozumieć, przetrawić, spróbować cię od tego odwieść... Jakbyśmy się nie liczyli... Nie chcę tego ciągnąć... — warknął i wyszedł z mieszkania, zostawiając ją zapłakaną i ze zmiażdżonym sercem.
Bo miał rację.



Koniec Części 1


*


Ponieważ doszliśmy do końca części pierwszej, nastąpi przerwa w publikowaniu nowych rozdziałów. Na kolejny, który będzie prologiem, zapraszam: nie wiem kiedy (jeśli opowiadanie powróci to najpewniej za miesiąc: 18.12.2016).
Jak na razie nie widzę zbyt dużego odzewu, nie widzę komentarzy i mam wrażenie, że nikt tego nie czyta. I czy w takim razie jest sens publikować? Jeśli jest, to (ach nie przywykłam do proszenia o komentarze)  dajcie znać na dole. Wtedy niedługo opublikuję Prolog wprowadzający do Części II.
A tymczasem mała przerwa, podczas której polecam się zapoznać z kilkoma informacjami na temat wypraw na Mount Everest, na który będzie się wspinać Aurora. Może jednak się przyda.

http://lookingfor-freedom.blogspot.com/p/mount-everest.html

11 komentarzy:

  1. Wiedz, że ja ciągle tu z Tobą jestem i niebawem dostaniesz ode mnie opinie;) Narobiło mi się trochę zaległości, a czasu jak na lekarstwo. Poza tym zapomniałam ładowarki z domu i tydzień jestem odcięta od kompa:( Ale wrócę na pewno, więc wiedz, że jedną czytelniczkę masz na pewno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, dziękuję bardzo :) Ostatnio zaczęłam wątpić, że ktoś to czyta, jak widać komentarzy jest... niewiele, ale cieszę się, że jednak ktokolwiek tu zagląda :)
      Co do wcześniejszych komentarzy: doskonale wiem, że akcja rozwinęła się trochę za szybko. Po opublikowaniu części rozdziałów to do mnie doszło, a ponieważ resztę miałam napisaną, niewiele mogłam zrobić. Dlatego teraz po zakończeniu tej części, pracuję nad rozbudowaniem części II i zwolnieniem nieco tempa i dopracowaniem tego, co już mam :) Mam nadzieję, że wyjdzie to czasowo lepiej niż część I ;)
      Rany, muszę skończyć nadrabiać Twoje opowiadanie! Zostało mi jeszcze trochę rozdziałów, ale już niedługo pojawię się z komentarzem :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Dotarłam! ;)

      Zaskoczyło mnie, że Aurora tak naprawdę mocno rozbudziła się dopiero przez światło jarzeniówek. Czy wieść, że Patryk jest w szpitalu nie powinna zadziałać na nią o wiele bardziej niż jakieś tam światło? xD

      Jeśli chodzi o tę kłótnię i słowa Chrisa to trochę mi ten nagły wybuch do niego nie pasował. Może dlatego, że do tej pory ani raz na nią nie krzyknął, ani raz nie pokazał jakichś negatywnych emocji, a teraz powiedział bardzo dużo niemiłych słów na raz. Ale z drugiej strony potrafię to zrozumieć. Natomiast nie mogę zrozumieć Aurory. Co jej szkodziło wyznać prawdę? To rzeczywiście wygląda jakby nie traktowała ich związku poważnie, choć wiemy, że jest inaczej.
      Bardzo dobre zakończenie pierwszej części. Z pewnością będę z niecierpliwością czekać na II-gą, tym bardziej, że chyba mogę się spodziewać spowolnienia akcji:D Skoro sama zauważyłaś, że biegnie za szybko, to liczę, że w następnej będzie troszkę wolniej.

      Tak jak już wspominałam, opowiadanie od początku mnie zaciekawiło, przyciągnęło, a Twój dobór słów i sposób pisania sprawił, że bardzo szybko uwinęłam się z czytaniem rozdziałów (gorzej było z pisaniem komentarzy, ale to już pomińmy).
      Jeśli chodzi o moje uwagi to w wielu fragmentach brakuje mi opisów uczuć i wtrąceń z wydarzeniami, które nie są ściśle powiązane z głównymi wątkami, ale stanowiłyby tło i wypełnienie dla tej historii. Mam tu na myśli np te wyprawy Aurory. Dziewczyna dużo podróżuje, zwiedza, a na każdy taki wyjazd poświęcasz max. jeden akapit. Coś widziała, poczuła szczęście, zrobiła piękne zdjęcia i tyle. A tu aż się prosi, żeby poświęcić temu cały rozdział, napisać coś o kulturze państwa, które odwiedza, krajobrazie, ludziach... przecież komuś/czemuś te zdjęcia Aurora robi, coś z takiej wyprawy na pewno wynosi, coś się na takim wyjeździe dzieje (chociażby ochlapanie przez samochód, trudności z porozumieniem się w innym języku, zaobserwowanie różnic między tym państwem a USA). Takie fragmenty bardzo urozmaiciłyby opowiadanie i sprawiły, że ta jej pasja do fotografowania byłaby naprawdę ciekawie przekazana i czytelnik zrozumiałby, czemu Aurora tak to lubi.

      Tak samo z opisami emocji i uczuć podczas takich normalnych zwykłych dni. Brakuje mi jej przemyśleń, pokazania codziennych czynności i... problemów. Ta dziewczyna nie ma problemów! Ma idealne życie, a przecież ludzie nie mają idealnych żyć... zawsze są jakieś kłopoty, które trzeba pokonać, a Aurorze się wszystko udaje. Super praca, super przyjaciele, super hobby, super facet... Brakuje mi w tym czasami realizmu i takiej zwykłej szarości pośród tych wszystkich eleganckich imprez, wyjazdów po całym świecie, śniadań robionych przez przyjaciela i namiętnych pocałunków ukochanego.

      Usuń
    3. Poza tym cokolwiek się stanie, to Chris przychodzi do niej do mieszkania, to on przeprasza, to on wydzwania po kilkadziesiąt razy. Zupełnie nie rozumiem czemu on się jej w ogóle tłumaczył z tego, jak traktuje Patryka. Cholera, facet jest ćpunem, trafił do szpitala przez to, że wziął jakieś świństwo, a Aurora oczekuje, że Chris go będzie po główce głaskał. Jakim prawem cokolwiek od niego wymaga, skoro nie wie o Patryku tyle co Chris? A potem jak zwykle to Chris do niej przychodzi, żeby wszystko wyjaśnić....
      Brakowało mi też opisu emocji Aurory, gdy dowiedziała się, że Chris spowodował wypadek, w którym ucierpiał człowiek. Nie chodzi o to, żeby nagle zmieniła o nim zdanie, przestała się z nim spotykać, czy coś... Nie. Ale chyba taka wiadomość powinna nią wstrząsnąć, zmyć uśmiech z twarzy... A ona (w mojej ocenie) w ogóle się tym nie przejęła. Nic, zero, żadnych emocji. A to przecież nie jest normalne, że Twój facet w przeszłości skrzywdził człowieka (do tego stopnia, że miał połamane kończyny!) i uciekł z miejsca przestępstwa, a teraz jest szantażowany przez ojca.
      Myślę, że przydałoby się trochę goryczki w tym cukierkowym świecie ;)

      Wiem, że trochę dużo miałam tych uwag, ale to chyba normalne, że łatwiej się pisze o uwagach niż o pochwałach. Nie zrozum mnie źle, opowiadanie naprawdę dobrze się czyta i jest ciekawe, ale te rzeczy po prostu mi wadziły. Autor zawsze inaczej patrzy na swoje dzieło niż czytelnik, dlatego chciałam ci napisać, co mi się rzuciło w oczy;)

      Czekam na kolejny i życzę Ci dużo weny! ;)
      I wytrwałości, bo to też ważne ;)

      Pozdrawiam ;*

      Usuń
    4. WOW! Podziwiam za wytrwałość w pisaniu komentarzy, bo mi osobiście wychodzi to koszmarnie. Niby podczas czytania mam jakieś uwagi/przemyślanie, a jak przychodzi co do czego to komentarz jakiś taki nierozbudowany :D I nie umiem wytykać błędów (a powinnam, bo studiowałam edytorstwo i twórcze pisanie a tu niespodzianka - nie umiem opisywać swoich uwag i ewentualnych błędów).

      Jak tak teraz to wszystko czytam to w stu procentach się z Tobą zgadzam i widzę wszystkie niedoróbki. Ale jak napisałaś: autorowi trudno wychwycić takie błędy. Dlatego dziękuję za wszelkie uwagi. Może po zakończeniu opowiadania je uzupełnię/poprawię. To daje mi też szansę na poprawę drugiej części, gdy wiem co jest nie tak w I (i właśnie dlatego tak długo tego nie dostrzegałam! Bo jakoś nikt nie napisał wprost takiej długiej analizy. Jeszcze raz za nią dziękuję!)

      Cóż mogę powiedzieć: Aurora będzie miała teraz mnóstwo czasu na przemyślenie paru spraw i spojrzenie na to z innej perspektywy. Myślę, że wiele do niej dojdzie i zrozumie co dotychczas wydarzyło się w jej życiu. Niektóre elementy opisywane tutaj możliwe iż pojawią się w retrospekcjach, więc postaram się uzupełnić pewne fragmenty :) I obiecuję, że akcja zwolni. Ponieważ mam małą przerwę, mam czas na to, żeby wszystko doszlifować :)

      Bardzo się cieszę, że opowiadanie przypadło Ci do gustu i przeczytałaś je w całości :) Bardzo doceniam każdego czytelnika i wszystkie uwagi staram się wziąć do serca i zastosować tutaj :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Ja też przeczytałam caałe opowiadanie i bardzo mi się podobało ! Czekam z niecierpliwością na drugą część , mam nadzieję że się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za obecność :)
      Myślę, że druga część pojawi się za jakiś czas jak ją dopracuję.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Cześć. Chciałam przeprosić Cię za moją nieobecność u Ciebie. Tak szybko dodajesz rozdziały, że może mi się zdarzyć, że pojawię się z komentarzem po dwóch lub trzech dniach od publikacji, ale czasem miewam tygodnie wyjęte z życia, a gdy do tego przyplącze się jakaś choroba, to wychodzi tak jak teraz. Ale już się poprawiam.

    Od razu zaznaczę, ale to chyba już wiesz, że we mnie masz czytelniczkę. Mniej lub bardziej systematyczną, ale masz :) I z niecierpliwością będę czekała na drugą część i szczerze mam nadzieję, że nie zrezygnujesz z niej i pokażesz ją światu :)

    Może byłam tak samo naiwna jak A., ale uważałam, że Patrick tym razem faktycznie nie miał zamiaru wziąć narkotyków i wcale nie namawiał kumpli, by ci od nowa wpakowali go w ćpanie. Myślę, że tamci zrobili to celowo, upatrując w tym interes dla siebie i być może finansową korzyść, bo liczyli na to, że chłopak pojawi się u nich po narkotyki. Przy okazji wyszło to, dlaczego Chris jest tak związany ze swoją rodziną. Nie zazdroszczę chłopakom rodziców. Od jednego syna się odwrócili a na drugiego mają haka. Z pewnością ich życiem nie kieruje miłość do dzieci. Dobrze, że Patrick sam zaproponował ośrodek. Widać, że naprawdę zależy mu na tym, by być czystym.

    Aurora przegięła. Chris otworzył się przed nią, powiedział prawdę o sobie a ona… Położyła wszystko na całej linii. W sumie można uznać, że byłej narzeczonej Chrisa udał się spisek. Rozwaliła związek, ale nie przez zdjęcie, a przez samo zachowanie Aurory. Stawiam, że dziewczyna mimo wszystko nie zrezygnuje ze wspinaczki. Zastanawiam się tylko co dalej z Chrisem. Nie lubię, gdy poszczególne części nie kończą się szczęśliwie, więc mam nadzieję, że na drugą część nie przyjdzie mi długo czekać.

    Na „shadow of you” pojawię się gdy tylko wygospodaruję chwilę wolnego czasu.

    Pozdrawiam,

    Kayla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś :) Dobrze wiedzieć, że ktoś jednak wpada tu i czyta, a mój tekst nie trafia w próżnię :)

      Druga część powinna się pojawić. Na razie poprawiam ją i dopracowuje, żeby nie była taka szybka i nieszczegółowa :)

      Mam nadzieję, że Aurora nie stanie się teraz wrogiem publicznym numer jeden :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Pochłonęłam opowiadanie w całości, akurat jestem chora, leżę w łóżku i znalazłam na to czas. ;) Bardzo podoba mi się twój styl pisania, bo choć momentami troszkę ubogi, jeśli chodzi o opisy, to wspaniale się to wszystko czyta. Nie mówiąc już o cudownej szacie graficznej, zakładkach, które wykonane są po prostu przepięknie oraz piosenkach, jakie dobierasz do rozdziałów. Widać w tym ciężką pracę, jaką wkładasz w swój blog.  Dialogi między bohaterami są naturalne, nie wymuszone, a wszystko powoli spaja się w spójną, logiczną całość.  Aurora ma to do siebie, że nawet mimo całego jej przyjaznego usposobienia, niezłego charakterku (którego nie można jej odmówić!), nie jestem w stanie zapalać do niej jakimiś cieplejszymi uczuciami, niestety. Mam nadzieję, że to przejściowe i wraz z jej dalszymi losami, uda mi się ją polubić. Chociaż po tym co odstawiła na koniec, nie jestem tego taka pewna. :P Wątek Jamesa i Nicholasa niestety potoczy się tak, jak to przewidziałam, ale mam nadzieję że wrócą do siebie i będą szczęśliwi, bo obaj na to zasługują. Szczególnie James, to taki promyczek szczęścia po prostu. I bardzo podoba mi się relacja Chrisa z bratem, widać, że w pewien sposób ten się o niego troszczy.
    No nic, pozostaje czekać na drugą część, która, mam nadzieję, rozjaśni kilka spraw i naprostuje relacje między postaciami. Dużo weny życzę!
    Pozdrawiam ;*
    szczescia-szukajac.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och bardzo dziękuję za przemiły komentarz :) Obiecuję, że w II części będzie znacznie więcej opisów i rozwinięć :)
      Mam nadzieję, że Aurora mimo wszystko Cię do siebie przekona, a kolejne rozdziały nieco wyjaśnią jej postępowanie :)
      Pozostaje mi tylko zaprosić 18 grudnia na Prolog drugiej części :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy autorki :)
Wasze uwagi mogą mieć wpływ na mój warsztat, ale także na fabułę!
Za każdy wpis i odwiedzenie bloga ogromnie dziękuję :)

obserwatorzy

SZABLON WYKONANY PRZEZ KAYLO NA BAZIE CZARNEJ REWELACJI, PRZY POMOCY: BLOGGER PORADY. OBSŁUGIWANY PRZEZ BOGGER.