Następny rozdział: 06.08.2017 Rozdziały pojawiają się co około dwa tygodnie. Nie informuję o tym, zatem polecam obserwować bloga lub zwracać uwagę na te kolumny, ponieważ data czy informacja o ewentualnych opóźnieniach, zawsze pojawią się właśnie w tym miejscu.
Wszystko co znajduje się na blogu jest wytworem mojej wyobraźni. To fikcja literacka osadzona w realnym świecie. Ostrzegam, że niektóre elementy fabuły mogą nie zgadzać się z faktycznymi wydarzeniami. Opowiadanie może zawierać wulgaryzmy, przemoc oraz sceny 18+.
Drogi czytelniku, każda opinia jest na wagę złota, dlatego jeśli przeczytałeś moją twórczość, to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. :) Na blogu pojawia się opowiadanie autorskie, które jest tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Zakazane jest kopiowanie treści.

9 sie 2017

#40 'touch

Kiedy odwrócił wzrok, aż zaniemówił. Stała przed nim piękna, jasnowłosa dziewczyna, która intensywnie się w niego wpatrywała. Białe pukle opadały na szczupłą twarz, okraszoną warstwą makijażu, zasłaniając jedno, z mocno pomalowanych, szarych oczu. Ramiona, szczupły brzuch i niewielkie, aczkolwiek kształtne piersi, ukryte były pod cienką, szarą, luźną koszulką o dużym dekolcie odsłaniającym paski od stanika. Na to, narzucony miała dopasowany, czarny, bawełniany żakiet ze złotymi guzikami i dużym logiem Polo Ralph Lauren. Pomimo iż był rozpięty, podkreślał wcięcie w talii dziewczyny. Spojrzał jeszcze niżej, na dopasowane niczym druga skóra, czarne spodnie i botki w stylu oxfordów, w tym samym kolorze. Była zachwycająca i bardzo klasyczna. Szczególnie gdy schyliła się z gracją, żeby podnieść teczkę którą trzymała, zanim się zderzyli.
— Przepraszam... Czasami zupełnie zapominam o otaczającym mnie świecie... — mruknęła, prostując się znowu i odsłaniając w pełni swoją twarz. Była naprawdę ładna. Wprawdzie nie lubił, kiedy kobiety przesadzały z makijażem, ale w jej przypadku, miał takie dziwne przeczucie, że kosmetyki nie zmieniły rysów jej twarzy,  a jedynie wydobyły niesamowity kolor jej oczu. Pasowało jej to. 
Uśmiechnęła się do niego. Stał i patrzył na nią spod lekko przymrużonych powiek. Nie wyglądał jak facet, którego poraziła jej uroda i zaraz zacznie się ślinić. Wyglądał jak zwierzyna na polowaniu i właśnie zauważył coś, co chciałby zjeść na obiad. Znała ten typ. Oni nie bawili się w nieśmiałość czy niepewność. Oni atakowali tak długo, aż nie spełnią swojej zachcianki. Patrzyli, ale nie zdradzali żadnych emocji. Widać to było w jego silnej postawie, a nawet ubraniu. Dopasowana, granatowa, sportowa marynarka, była zapewne szyta na miarę w jednym z ekskluzywnych butików. Na stopach miał pasujące do niej brązowe adidasy. Spod granatowego materiału wystawał czarny t-shirt. Gdyby mogła, najchętniej od razu zaciągnęłaby go do jednego pomieszczeń w biurowcu pod którym stali. Oblizała lekko wargi, czując że jej wysychają. Jak bardzo różniło się to spotkanie od poprzedniego. Wtedy miała ochotę uciekać i się schować. Dzisiaj stała wyprostowana, pewna siebie i stanowiła dla niego godnego przeciwnika. Sama lustrowała go niczym jedna z oziębłych i wyniosłych kobiet, które polują na facetów tak jak oni na nie. Uniosła lekko kąciki ust, gdy jej niebieskoszare oczy spotkały się z jego piwnymi.
— Nie ma problemu... — odparł spokojnie, podając jej torebkę, która nadal leżała na chodniku. Mimo iż mieli wrażenie, że wpatrują się w siebie zdecydowanie za długo, tak naprawdę trwało to ułamki sekund. — Czy my się znamy? — Wypalił nagle. Miał wrażenie déjà vu, a jej twarz zdawała mu się znajoma. Znowu uśmiechnęła się nieznacznie.
— Jestem przyjaciółką Jamesa i Laury... Spotkaliśmy się kilka razy... I wpadłam do szpitala... Dość, niespodziewanie — mruknęła i wyciągnęła w jego kierunku dłoń. Uścisnął ją mocno i jak na jej gust, trochę za długo — Aurora Sterling.
— Ach tak... Wybacz, ale w ostatnich dniach wszystko jest takie...
— Niepoukładane... Domyślam się... — Uśmiechnęła się nieznacznie i poprawiła włosy. — Wybacz... Powinnam bardziej uważać. Wszystko okey? — spytała, wskazując kiwnięciem głowy na jego nogę.
— Tak — mruknął. — Przepraszam, nadal staram się przywyknąć do... tego... — dodał, wskazując na laskę.
— Cóż, ja uważam, że to całkiem seksowne... — Uniosła do góry prawy kącik ust, w nieco łobuzerskim uśmiechu. — Powinnam lecieć... Mam za chwilę spotkanie, więc lepiej żebym się nie spóźniła... Ale pewnie do zobaczenia, Chris... — dodała, rzucając mu łobuzerski uśmiech i ruszając w stronę szklanych drzwi biurowca.
Wpatrywał się w to miejsce jeszcze chwilę, zastanawiając się nad tym uczuciem, które rozlało się po jego ciele, gdy na nią spojrzał. Kiedy w końcu się otrząsnął, uświadomił sobie, że szedł w tym samym kierunku co ona.
Aurora natomiast tuż za drzwiami wypuściła powietrze i odetchnęła, zrzucając z twarzy maskę. Nie sądziła, że tyle będzie ją to kosztowało. A jak sobie po chwili uświadomiła, to był dopiero początek jej walki o faceta, którego kochała i bez którego nie widziała swojej przyszłości.
Znowu na kogoś wpadła. Tym razem silne dłonie objęły ją mocno i nie pozwoliły upaść. Potrząsnęła głową i spojrzała na swoją kolejną dzisiaj ofiarę.
— Wszystko okey? — zaśmiał się Nicholas. — Od pierwszego spotkania w windzie wiedziałem, że na mnie lecisz...
— Bardzo śmieszne, Nick... — mruknęła, poprawiając torebkę na ramieniu.
— Domyślam się, że spotkałaś naszego kulawego marudę... — Uśmiechnął się szeroko, patrząc jak Christopher w końcu pokonuje drzwi ruchome i staje w halli biurowca.
Uniosła oczy do góry i zmierzyła przyjaciela oskarżycielskim wzrokiem.
— Marudzi jak stara baba. I patrz, no kuleje! Czyli wszystko się zgadza.
— Jesteś okrutny. — Uderzyła go w ramię i spojrzała na mężczyznę zbliżającego się do nich.
— I uwaga, proszę państwa! Dotarł na metę! — krzyknął, unosząc ręce do góry w geście zwycięstwa. Christopher spojrzał na niego spod byka, oddychając głęboko, a Aurora pokręciła z politowaniem głową.
— Ile ty masz lat? Pięć? — zaśmiała się cicho i poklepała go po ramieniu. Sekundę później już szła w stronę wind, delikatnie bujając biodrami.
Nicholas spojrzał na przyjaciela, który wpatrywał się w jej sylwetkę jak zahipnotyzowany.
— No wiem! — Wybuchnął śmiechem i klepnął go mocno w ramię, o mało go nie przewracając.
Christopher jęknął głośno i mu oddał.
— To nie jest zabawne, Nick! — warknął. — Bierzemy twój samochód. Mam dość tego cholernego kierowcy...

*

Marzyła o odpoczynku. Pół dnia łaziła bez celu po mieście, robiąc zdjęcia i po prostu chłonąc Nowy Jork. Kiedy jechała windą do mieszkania, starała się nie nakapać krwią na podłogę. Widok takich plam mógłby wystraszyć innych mieszkańców. Mocno rozcięła dłoń, kiedy wyciągała z bagażnika torbę. Nawet nie do końca zarejestrowało co sprawiło, że jej skóra na dłoni i nadgarstku była mocno naruszona, a krew lała się na tyle, że dziewczyna obawiała się, że nie obejdzie się bez szycia. Przekroczyła próg mieszkania i usłyszała kilka głosów w salonie. Weszła powoli do pomieszczenia, rejestrując z opóźnieniem, że na kanapach i fotelach siedzi James z Nicholasem, Laura z Patrickiem, Alice z Ryanem i Christopher z Amandą. Zmarszczyła brwi i poprawiła torbę z aparatem na podłodze. Kilka kropel krwi spadło na podłogę.
— Kurwa... — mruknęła pod nosem, zwracając uwagę zebranych.
— Dołączysz do nas? — krzyknął uradowany James, odwracając się w jej stronę.
— Jak tylko opatrzę ranę... — mruknęła, pokazując zakrwawioną rękę.
— Rany, Aurora! Od cholery krwi! —włączyła się Laura, a jej oczy rozszerzyły się do rozmiarów sporych monet.
— To tylko krew. Niedawno byłam pokryta znacznie większą ilością... I w dodatku nie mojej. — Skrzywiła się i ruszyła powoli w stronę pokoju.
— To zabrzmiało jakbyś była psychopatycznym mordercą. — zaśmiał się Patrick.
— Masz pewność, że nie jestem? Może nocami wymykam się, żeby zarżnąć kolejną ofiarę, hmm? — Uniosła obie brwi i złapała jedną dłoń w drugą, żeby bardziej nie nabrudzić.
— Powinienem się bać?
— Jeśli nie jesteś podstępną suką, która kradnie facetów... Nie raczej możesz spać spokojnie... — Uśmiechnęła się słodko i zniknęła w korytarzu.
— Ty się znasz na takich rzeczach... Idź do niej... — Usłyszała, zanim weszła do sypialni i dalej do łazienki.
Nagle ktoś zapukał delikatnie do drzwi. Odwróciła się w tamtą stronę i zobaczyła, że Christopher stoi wsparty na lasce i patrzy na nią.
— Siądź. Zaraz ci to opatrzę... — powiedział cicho, wchodząc do środka.
— Nie trzeba to...
— To nie jest nic takiego. Za dużo krwi. — Stanął obok niej, karcąc ją wzrokiem.
Gdy odwrócił się w poszukiwaniu apteczki, uśmiechnęła się pod nosem. Brakowało jej jego karcącego wzroku, którym obdarzał ją od czasu do czasu. Siadła na blacie tuż obok umywalki, kładąc rękę na krawędzi. Dość już ubrudziła powierzchni w tym domu. W końcu mężczyzna stanął obok niej. Siłą woli starała się nie otrzeć nagą nogą o jego bok, ale pokusa była zbyt silna. Odstawił laskę na bok i złapał ją za rękę, a ona poczuła, jakby między jej, a jego skórą przebiegły iskry. Starała się ignorować to uczucie, podczas gdy z niemal czułością opatrywał naprawdę paskudne rozcięcie. Jego dłonie były znajome i delikatne, a ruchy pewne. Ta, która unieruchamiała jej rękę, delikatnie gładziła jej skórę. Zamiast patrzeć na dłoń, patrzyła na jego skupioną twarz. Dobrze wiedziała jak potrafi dobrze zajmować się takimi rzeczami. Gdy jeszcze nie spotykali się na poważnie, a po prostu spędzali ze sobą czas, wpadł do niej, gdy gotowała. Dzwonek wytrącił ją z równowagi tak bardzo, że zrobiła sobie sporą ranę na dłoni.

prawie rok temu
— ...wybacz... Nie chciałem cię wystraszyć — mruknął, ciągnąc ją do łazienki. Nie chciała pytać skąd wiedział dokładnie gdzie jest jej pokój. Była zbyt zaaferowana bólem i krwią, która coraz mocniej wypływała z rany.
Wprowadził ją do łazienki, posadził na blacie i rozejrzał się za apteczką. Zarejestrował ją na półce, niedaleko wanny. Stanął z boku i wziął w dłoń jej nadgarstek. Przymknęła oczy, czując jak uspokajająco zatacza kręgi na jej skórze, odciągając jej myśli od bólu. Otarła swoją nogą o jego bok, przez co podniósł na nią wzrok i przygryzł lekko wargę. Bardzo go chciała w tym momencie pocałować. Nie poznawała się. Nigdy się tak nie zachowywała. Jej noga bardzo subtelnie ocierała się o jego spodnie, a wzrok utkwiła w jego pełnej skupienia twarzy.
Syknęła, gdy ponownie polał ranę środkiem dezynfekującym, ale momentalnie przestała się tym martwić, bo jego palec znowu zaczął zataczać kółka na jej skórze.
Jej nadgarstki były bardzo wrażliwe na takie pieszczoty, więc momentalnie zaczęła czuć skurcze między nogami.
Kiedyś śmiała się, że facet może uwieść ją mizianiem, bo jej skóra jest bardzo wrażliwa. Teraz, bała się, że jej ciało ją zdradzi a spomiędzy warg wydostanie się jakiś dziki jęk, który powoli zaczynała czuć gdzieś z tyłu gardła. Oddychała głęboko, cały czas przyglądając się jego twarzy. Jego dotyk był odurzający i gdyby była w stanie, oblałaby się soczystym rumieńcem. Nie powinna zdradzać jakie miała właśnie obrazy przed oczami i co jej mózg wyprawiał z jego dłońmi i jej ciałem. Skrzyżowała nogi, starając się uspokoić. Bezskutecznie. Szczególnie, że mężczyzna wiedział co z nią wyprawia. Robił to specjalnie. Specjalnie przedłużał moment opatrzenia rany, przesuwając dłonią w górę jej dłoni. Zadrżała. Zęby zagryzły wargę, tłumiąc cichy jęk.
— Boli? — Uniósł do góry kącik ust, nie spoglądając na nią.
— Nie... — wydyszała cicho.
Uśmiechnął się łobuzersko.
— Gotowe. Należy mi się chyba jakaś nagroda, co? — Mruknął, nadstawiając policzek.
— Sam to wywołałeś! — Oburzyła się, ale nachyliła w jego stronę, żeby czule pocałować, okraszoną zarostem skórę.
— Przeżyjesz...

teraźniejszość
— Przeżyjesz... — Usłyszała i wyrwała się z zamyślenia.
Chris wpatrywał się w nią intensywnie. Nadal czuła jego dotyk na swoich rękach. Cały czas, tak jak wtedy, głaskał uspokajająco jej skórę, która tak bardzo tęskniła za tym dotykiem.
— Dzięki... — mruknęła, widząc jak jego usta wykrzywiają się w uśmiechu.
— Co się stało, że tak sobie rozcięłaś rękę? — Oparł się dłońmi o brzeg blatu i lekko nachylił w jej stronę.
— Dobre pytanie. Wyciągałam torbę z bagażnika i... poczułam ból. A potem patrzę i mam takie oto cudowne rozcięcie... — Uniosła do góry nadal nie zabandażowaną dłoń.
— Cóż, szwów nie potrzebujesz, ale może zostać blizna.
— Chyba jakoś to zniosę... Ale może przydałoby się jakieś podmuchanie. — Podstawiła mu pod twarz swoją dłoń i zrobiła wielkie oczy, wyglądając niczym mała, zagubiona sarenka.
Nie mógł powstrzymać wrażenia, że dziewczyna była kimś więcej niż znajomą znajomych. Miał przy niej dziwne poczucie, że to jest jego miejsce, a jej twarz była niemal boleśnie znajoma. Wpatrywał się w jej oczy, w których odnajdywał jakąś nieznaną mu dzikość i uczucie.
Jego melodyjny śmiech rozniósł się po pomieszczeniu. Złapał ją znowu za nadgarstek, jednak zamiast podmuchać jej wrażliwą, zranioną skórę, delikatnie ją pocałował. Wstrzymała powietrze, przyglądając mu się zaskoczona. Przejechała koniuszkami palców po jego skórze.
— Teraz na pewno się zagoi szybciej... — szepnęła, czując jak obwiązuje jej dłoń cienkim bandażem. — Dziękuję... — szepnęła.
Uśmiechnął się do niej i nadstawił policzek, dokładnie tak samo jak wtedy gdy znaleźli się w identycznej sytuacji. Nachyliła się powoli, żeby w podziękowaniu cmoknąć go w policzek, ale ktoś ich zawołał i Chris odwrócił głowę w stronę drzwi, przez co dziewczyna trafiła prosto w jego usta. Nie od razu się od niej odsunął, a ona chciała wykorzystać daną jej sytuację, napawając się tą chwilą, bo zaraz miała się skończyć. Pocałunek był czuły i delikatny. Jak podczas pierwszego pocałunku, wargi stykają się trochę niepewnie. Odsunął się od niej, gdy usłyszeli kroki w korytarzu. Chwycił laskę, nadal stojącą obok nich.
— Przepraszam... — mruknęła, spuszczając głowę i przyglądając się swoim stopom.
Uśmiechnął się nieco zmieszany i wyszedł, starając otrząsnąć się z otępienia. Nie mógł pojąć, dlaczego to wszystko wydawało mu się tak znajome.

2 komentarze:

  1. Jestem baaardzo ciekawa co się będzie dalej działo .. to jest mega intrygujące ;D ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc Aurora wzięła się w garść. Bardzo dobrze. Podobał mi się ten rozdział i to, że zaczęli się ponownie do siebie zbliżać. Szybko poszło, skoro już doszło do pocałunku, ale mam nadzieję, że mimo to sprawy nie pójdą za szybko. Trochę komplikacji jest tu wręcz wskazane. Moim zdaniem oczywiście :D Lecę dalej póki mam chwilkę ;-)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy autorki :)
Wasze uwagi mogą mieć wpływ na mój warsztat, ale także na fabułę!
Za każdy wpis i odwiedzenie bloga ogromnie dziękuję :)

obserwatorzy

SZABLON WYKONANY PRZEZ KAYLO NA BAZIE CZARNEJ REWELACJI, PRZY POMOCY: BLOGGER PORADY. OBSŁUGIWANY PRZEZ BOGGER.