Następny rozdział: 06.08.2017 Rozdziały pojawiają się co około dwa tygodnie. Nie informuję o tym, zatem polecam obserwować bloga lub zwracać uwagę na te kolumny, ponieważ data czy informacja o ewentualnych opóźnieniach, zawsze pojawią się właśnie w tym miejscu.
Wszystko co znajduje się na blogu jest wytworem mojej wyobraźni. To fikcja literacka osadzona w realnym świecie. Ostrzegam, że niektóre elementy fabuły mogą nie zgadzać się z faktycznymi wydarzeniami. Opowiadanie może zawierać wulgaryzmy, przemoc oraz sceny 18+.
Drogi czytelniku, każda opinia jest na wagę złota, dlatego jeśli przeczytałeś moją twórczość, to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. :) Na blogu pojawia się opowiadanie autorskie, które jest tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Zakazane jest kopiowanie treści.

6 lis 2016

#17 'have yourself a marry little christmas

— Rzadko bywasz w domu... Zmieniasz się w Laurę? — spytał James, gdy razem z Aurorą i wspomnianą przez siebie Laurą, siedzieli w ich mieszkaniu przed telewizorem z pizzą i winem.
— Hej! Jestem zakochana! Nie miej pretensji! — powiedziała oskarżycielskim tonem Niemka i rzuciła w niego poduszką. 
— Wybacz... To... Cóż, Christopher ma jakąś dziwną sprawę. Nie podoba mi się to... — mruknęła Aurora i upiła łyk wina, drapiąc kota za uchem. — Wraca zmęczony, pracuje po nocach i jest jakiś poddenerwowany, a przy tym wszystkim oczywiście nic nie chce powiedzieć...
— Patrick wspominał, że zupełnie nie rozumie zachowania ojca, który przyjął jakąś podejrzaną sprawę i zlecił ją Chrisowi. Mogę podpytać o szczegóły...
Przez moment Aurora rozważała takie rozwiązanie, ale zrezygnowała z tego, kręcąc głową.
— Sama go zapytam. Po świętach...
— A właśnie, Drogie Panie, co ze świętami? — rzucił James, patrząc na nie uważnie.
— Dostałam zaproszenie na wielką kolację do rodziców Patricka. Cholera nie podoba mi się to, ale cóż... Powiedział, że beze mnie nie pójdzie a jego kontakty z rodzicami i tak są marne... Jego rodzice, rodzina Nicholasa... Rodzina tej całej Amandy... — Skrzywiła się mocno. 
Aurora podniosła na nią wzrok.
— Chris ci nie powiedział? — Jej zaskoczona przyjaciółka obserwowała jak skubie skórki przy paznokciach za co od razu dostała po łapach. 
— Nie.
— Pewnie przez Amanadę... Cóż, na początku miało ich nie być, ale jak tylko wróciła do miasta to rodzina została dopisana do listy... 
Aurora wzruszyła ramionami i dolała sobie wina.
— I tak nie miałam zamiaru iść. Nie zostawię Jamesa samego... — powiedziała i stuknęła swoim kieliszkiem o kieliszek przyjaciela. Ten uśmiechnął się do niej szeroko i objął ją jednym ramieniem.
— Dołączę do was. Zapewne idealna pani Blackwood znowu rzuci jakiś niepochlebny komentarz i się zdenerwuję. Dziwię się, że jeszcze pozwalają mi wejść na teren swojej posesji...
Aurora uśmiechnęła się do niej i okryła szczelniej kocem, bo nagle zrobiło jej się wyjątkowo zimno.

*


Każde z nich przygotowało jakieś typowe świąteczne potrawy ze swojego kraju, dzięki czemu mieli mnóstwo jedzenia na najbliższe dni. Ubrali się normalnie, po domowemu i siedli razem do stołu, śmiejąc się i rozmawiając o wszystkim co im się nawinęło.
— Dobra! A teraz bomba, jak poznałem Christophera to chciałem, żeby był gejem. Serio, tak się nakręciłem... Musisz mi powiedzieć jaki jest w łóżku, bo miałem takie fantazje! 
— Wypiłeś za dużo wina, James... — zaśmiała się głośno. Dla nich to wszystko było bardziej symboliczne, dlatego pozwolili sobie na alkohol do kolacji.
— Ledwo poczułem smak tego wina! Nie bądź taka!
— Nie mam porównania, Kochanie... 
— No i co? Możesz chodzić? Normalnie funkcjonować? Myśleć?
— Czy mogę myśleć?
— Tak, po fantastycznym seksie, twój mózg po prostu... Wyparowuje...
— Oookey... — Wybuchnęła śmiechem, widząc jak przyjaciel się gimnastykuje, żeby cokolwiek z niej wyciągnąć. — Nie będę z tobą rozmawiać o moim życiu seksualnym. 
— Z przyjaciółmi się dzieli takimi sprawami! Jakieś fetysze, fantazje? 
— James... Jeszcze niedawno byłam dziewicą. 
— To nic! I tak byłaś perwersyjna w swojej dziewiczości...
— Nie wierzę, że siedzimy przy wigilijnym stole i rozmawiamy o seksie. 
— Opowiedzieć ci o moim? 
— NIE! — krzyknęła ze śmiechem i zebrała talerze ze stołu. Oparła dłonie o blat i przymknęła na chwilę oczy. 
— Pytałaś dlaczego nie zaprosił cię na kolację? — Usłyszała za sobą i poczuła jak oplata jej talię rękami.
— Powiedział, że to przez Amandę. Zaprosił mnie za to na jutro... — Odwróciła się do niego przodem. — Powinnam się martwić?
— Nie siedzę w jego głowie, A. Ale myślę, że ma świra na twoim punkcie. Z tego co zdążyłem wywnioskować podczas związku z Nicholasem, jego kontakty z rodzicami są dziwne. Ojciec w firmie, jako szef, narzuca mu branie różnych spraw. Niejednokrotnie chciał odejść na swoje, ale jego ojciec mówił coś żeby został u niego. Widzisz... Chris jest dobry w tym co robi, razem z nim odeszłoby mnóstwo klientów, jego ojciec straciłby renomę. Nie wiem co takiego robi, żeby go zatrzymać ale jak na razie to skutkuje. Plus, raz po Amandzie przyprowadził dziewczynę do domu to rodzice ją tak zniechęcili, że uciekła z krzykiem i nigdy nie wróciła. Skoro nie chce cię tam zabierać, myślę, że boi się, że ciebie też odstraszą.
— Nie daliby rady... — Uśmiechnęła się do niego.

*

Niepewnie wysiadła z samochodu i spojrzała na drzwi do wielkiego domu państwa Blackwood, w których stał Christopher. Gdy ją zobaczył, momentalnie się rozchmurzył i podszedł do niej. Miał na sobie granatowy garnitur.
— Jest mróz! — krzyknęła oburzona, zakrywając się mocniej wełnianym płaszczem. 
— Nic mi nie będzie... — powiedział, ciągnąc ją w stronę drzwi. Kiedy już byli w środku, pocałował ją namiętnie, ściągając w tym samym czasie jej okrycie.
— Wow... — wydusiła z siebie, gdy się od niej odsunął. — Nie wiem czy serce mi tak wali przez stres czy to... 
— Mogę powtórzyć, żeby sprawdzić. — Uśmiechnął się łobuzersko. 
— Nie tu! — Uderzyła go w ramię i w tym samym momencie w korytarzu pojawiła się jego matka.
— Dzień dobry! — rzuciła, podchodząc do Aurory z wymuszonym uśmiechem. Blondynka uśmiechnęła się promiennie i podała jej dłoń.
— Dzień dobry. 
— Wchodźcie już. Czekamy jeszcze tylko na Nicholasa, nie wiem co mu tyle zajmuje... — powiedziała kobieta, momentalnie wracając do jadalni.
— Nie stresuj się... — szepnął Christopher, gdy ruszyli za nią. — Jestem ja, Laura, Ryan...
Skinęła głową, ale nie poczuła się lepiej. Przy stole siedzieli już niemal wszyscy, włącznie z Amandą i jej rodzicami. Zmierzyli Aurorę nieprzyjaznym spojrzeniem, w przeciwieństwie do państwa Reynolds, Alice, Ryana, Patricka i Laury. Usiadła obok Christophera, który od razu złapał ją za dłoń. 
— Auroro, jak twoja wystawa? — zagadnęła pani Reynolds z uśmiechem.
— Och, wspaniale. Wszystkie zdjęcia się rozeszły.
— Gratuluję, ale zupełnie mnie to nie dziwi. Prace były fantastyczne. — Wtrącił się jej mąż. Dziewczyna się uśmiechnęła, czując, że ich pochwały są szczere. Christopher patrzył na nią z nieukrywaną dumą, nadal ściskając jej dłoń.
— Nie będziemy długo... — Nachylił się w jej stronę. — Możemy wrócić do mnie i zamknąć się w mieszkaniu.
— Muszę wrócić do kota.
— Możemy się zamknąć w twoim mieszkaniu. — Uśmiechnął się szeroko i spojrzał na wejście do jadalni, w którym stał Nicholas i James. Wszyscy popatrzyli na nich.
— James! Dawno cię nie widzieliśmy... — powiedziała pani Reynolds z szerokim uśmiechem. Nicholas stał niepewnie, po czym, ku zaskoczeniu większości, złapał James za rękę. — W końcu... — dodała kobieta. — Jestem twoją matką, Nicholas, myślisz że nie wiedziałam? — zapytała, kiedy na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie. — Czekałam aż łaskawie powiesz to na głos... 
Aurora zaśmiała się cicho, widząc minę Jamesa, który był tak zszokowany, że nie wiedział co powiedzieć czy zrobić. Podobnie jak Nicholas. Zazdrościła mu rodziców. Wiedziała, że zdobycie aprobaty państwa Blackwood graniczy z cudem i prawdopodobnie nigdy, nie będą jej traktować tak ciepło, jak państwo Reynolds Jamesa, do którego uśmiechali się szeroko, gdy zajmował miejsce obok ich syna przy stole. Czuła wzrok Amandy, która non stop obserwowała ją i Chrisa. Tylko kiedy jadła, spuszczała go na ułamki sekund, by potem co chwila mieć ich w zasięgu wzroku. 
Aurora starała się zachowywać nienagannie. Nie piła alkoholu, uprzejmie odpowiadała na pytania i z uśmiechem opowiadała o sobie, chociaż wiedziała, że kilka osób przy stole jest do niej negatywnie nastawione. I mimo wszystko, gdy ona i Christopher wychodzili jako pierwsi, jego rodzice nadal patrzyli na nią z wrogością.
— Wrócę tu jutro po samochód... — powiedział mężczyzna, otwierając przed nią drzwi do jej Audi. Popatrzyła na niego z politowaniem.
— Nie. Mój samochód, ja prowadzę... — odparła spokojnie, obchodząc pojazd i wsiadając na miejsce kierowcy. Christopher niechętnie zajął fotel pasażera. — Nie wierzysz, że dobry ze mnie kierowca? — Uniosła do góry jedną brew i zmieniła buty na płaskie. Odpaliła samochód i sprawnie wyjechała z terenu posiadłości, a gdy znalazła się na drodze głównej, prowadzącej do Nowego Jorku przyspieszyła. Przyglądał jej się uważnie. Była skupiona i bardzo umiejętnie i płynnie prowadziła, wyprzedzając inne samochody gdy musiała. — Mój tata jest świetnym kierowcą... Trochę mnie trenował, chociaż dużo było krzyku — wyjaśniła, czując na sobie jego wzrok.
— Ojciec na ciebie krzyczał jak prowadziłaś?
— Może krzyczał to za dużo powiedziane, ale zdecydowanie zwracał uwagę na wszystko, czym strasznie mnie irytował. Jest dość nerwowy... — Uśmiechnęła się i wyminęła kolejny samochód. — Nie patrz się tak na mnie, to rozprasza...
— Wybacz... Nie mogę się powstrzymać. — Zaśmiał się głośno. — Może pozwolę ci prowadzić mój samochód... 
— Nareszcie... — Uśmiechnęła się i pokręciła głową z politowaniem. — Chłopcy i ich zabawki.

Kiedy otworzyła oczy poczuła kilka rzeczy, które dochodziły do niej stopniowo. Najpierw był ból nóg, którymi nawet nie miała ochoty ruszać. Potem suchość w gardle i lekkie palenie warg. Było jej też wyjątkowo ciepło. Jako ostatnie poczuła palce, zaciskające się na jej piersi. Uśmiechnęła się pod nosem, nie dając znać że się obudziła.
— Wiem, że nie śpisz... — Usłyszała tuż przy uchu. Otworzyła oczy i odwróciła się szybko.
— Lubię takie pobudki...
— Widzę. — Zaśmiał się, czując jak dziewczyna zaczyna go całować, powoli siadając na jego biodrach.
— Masz jeszcze wolne?
— Tak, dzisiaj...
— Idealnie... — Skupiła się na pocałunku i jego dłoniach, które cały czas pieściły jej ciało. Spomiędzy jej warg wydostał się głośny jęk. Złapała go za ręce, nie pozwalając ich odsunąć. Uniósł się do góry, przysuwając wargi do jej wrażliwej skóry i jedną dłoń wplatając w jej włosy. Jej oddech przyspieszył, a palce zacisnęły się na jego ramionach. W momencie gdy drzwi do mieszkania zatrzasnęły się z hukiem, dziewczyna krzyknęła głośno i opadła na łóżko, dysząc głośno. Mężczyzna patrzył na nią zaskoczony tym co właśnie się wydarzyło, po czym okrył ją kołdrą, słysząc że ktoś zbliża się do drzwi. Kiedy James je otworzył, dziewczyna stosunkowo doszła do siebie jednak ukryła twarz pod materiałem.
— Rany, wiesz że widziałem cię nago prawdopodobnie więcej razy niż on? — powiedział chłopak, opierając się o framugę.
— Wątpię... — Usłyszał spod kołdry jej zduszony głos.
— O wy niegrzeczni!
— Czego chcesz? — warknęła dziewczyna, wysuwając nieznacznie głowę.
— Nie mogę przyjść i sprawdzić czy żyjecie? — Uniosła do góry brew. — Z dobroci serca...
— Jasne...
— Okey... Chciałem tylko zakomunikować, że wyjeżdżamy i nie będzie nas na Sylwestra.
— A co z naszym piżamowym przyjęciem?! — krzyknęła oburzona.
— Innym razem, Skarbie! — odparł i zamknął za sobą drzwi. Popatrzyła zszokowana na Christophera, który leżał i przyglądał jej się z rozbawieniem.
— Jestem... zdruzgotana! Mieliśmy sobie zrobić babskie przyjęcie! W piżamach, z niezdrowym żarciem i maseczkami! — jęknęła i skrzyżowała dłonie na piersi. — Zdradziecka, Szuja...
— Mam lepszy pomysł... — szepnął mężczyzna, nachylając się nad nią i całując ją namiętnie i wykorzystując jej moment nieuwagi, zaczął ją łaskotać. Wybuchnęła głośnym śmiechem, starając się mu wyrwać. Nieskutecznie. Zatrzymał się na chwilę i popatrzył jej prosto w oczy, gdy starała się uspokoić oddech.
— Potwór! — Uderzyła go w ramię. Odsunął włosy z jej twarzy, głaszcząc czule jej skroń i całując delikatnie.
— Czy ty przed chwilą doszłaś?
— Nie było widać? Powinnam to robić głośniej? — Zaśmiała się, jednak ukryła twarz pod kołdrą. Czuła się tym wszystkim lekko zażenowana i nie mogła uwierzyć, że odbywają taką rozmowę. To wszystko było dla niej zbyt świeże i najwyraźniej, nie czuła się w tym temacie aż tak swobodnie jak jej się dotychczas wydawało.
— Dobrze wiedzieć, że jesteś tak wrażliwa... — Objął ją mocno.
— Jakieś plany na dzisiaj? 
— Może...

*

Spuściła się na ziemię i odpięła uprząż. Ściągnęła ręce do tyłu, czując jak kości wskakują jej na miejsce. Spędziła na ściance kilka ładnych godzin. Teraz była zmęczona, spocona i miała wrażenie, że jej mięśnie płoną. Zebrała swoje rzeczy i ruszyła w stronę szatni.
— I jak? — zagadnął Ryan, doganiając ją tuż przed drzwiami.
— Dobrze, ale chyba nadwyrężyłam nadgarstek... — Zaczęła nim kręcić, jakby wierzyła, że to pomoże.
— Wymocz w ciepłej wodzie, natrzyj maścią, zawiń na noc. Powinno pomóc... — Uśmiechnął się do niej i objął ramieniem. — Czy Christopher mówił coś na mój temat?
— Słucham? Dlaczego...?
— No wiesz... On i Alice są blisko i z całej rodziny zależy mi na jego aprobacie.
— Podejrzane... Nie musisz się obawiać, dopóki nie wciągniesz jej we wspinaczki... Co sprawia, że powiedzenie mu, że niedługo zniknę na co najmniej dwa miesiące, żeby się wspinać, staje się jeszcze trudniejsze. 
— Wybacz, nie pomogę. Musisz się z tym zmierzyć... W końcu. Nie będzie łatwiej.
— Będą wściekli... — szepnęła.
— Oczywiście. Moi rodzice przestali się odzywać do mnie na kilka tygodni. Ale mus to mus... Ta decyzja niesie ze sobą konsekwencje, z którymi niestety musimy sobie radzić, A... Naprawdę... Nie zwlekaj, bo będzie coraz gorzej...

4 komentarze:

  1. Oooo ciekawie , ciekawie ;D już się nie mogę doczekać kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć. W końcu udało mi się tutaj dotrzeć i dokończyć to opowiadanie. Co prawda z całością zapoznałam się już wczoraj, ale dopiero dziś znalazłam chwilę na naskrobanie komentarza.

    Zacznę od tego, że lubię Twoje blogi ze względu na estetykę, minimalistyczne szablony i w przypadku tego opowiadania ze względu na niesamowite zdjęcia, które dorzucasz do tekstu. To wszystko, przynajmniej jak dla mnie, tworzy niesamowitą atmosferę i sprawia, że niejako lubię „przebywać” na Twoich blogach. Widać, że masz w sobie duszę artystki :)

    Od razu zaznaczę, że jeśli chodzi o Twoje opowiadania jestem fanką shadow of you. Jednak i w historii Aurory było coś, co mnie jednocześnie przyciągało i sprawiło, że zechciałam poznać tę historię do końca. O ile postać Evelyn przypadła mi do gustu od samego początku, to z Aurorą miałam już kłopot. Nie powiem otwarcie, że ją lubię, bo jest coś w jej stylu bycia, co sprawia, że nie czuję do niej ogromnej sympatii. Być może przeszkadzało mi u niej to, że czasem bez większego powodu bywała wulgarna i pewnie również fakt jej wielu tatuaży (szczerze to nie jestem ich fanką). Nie znaczy to jednak, że jej kreacja, jako bohaterki była zła. Wręcz przeciwnie. Jednak czuję, że nadajemy na zupełnie innych falach. Bardziej już lubię Christophera, chociaż uważam, że on z kolei nie zachowuje się jak trzydziestoczterolatek. Mam tu na myśli tę akcję, kiedy jego rodzice przyszli na wystawę Aurory, a ten bał się powiedzieć rodzicom kim dla niego jest dziewczyna. Moim zdaniem, skoro ma własne mieszkanie i nie jest uzależniony od rodziców finansowo to mężczyzna jest już w takim wieku, że ma prawo układać swoje życie tak jak chce, bez względu na to czy jego rodzice kręcą nosem, czy też nie. Powiem też od razu, że jestem tu największą fanką temu James – Nicholas. Jakoś ci dwaj mężczyźni wzbudzili we mnie dużą sympatię :)

    Co do fabuły. Czasem odnosiłam wrażenie, że związek Aurory i Christophera zbyt łatwo się rozpoczął a i przeciwności, które pojawiały się na ich drodze, dość szybko znikały. Rozumiem też, że największa przeszkoda w ich wspólnym życiu jeszcze przed nimi, ale mam w swoim wnętrzu jakieś mocne przekonanie, że Christopher nie będzie, aż tak bardzo miał za złe Aurorze to, że ta chce się wspinać. Ja uważam, że to nawet świetny pomysł. Sama bym chętnie tego spróbowała. Ubóstwiam góry, uwielbiam wchodzić na coraz to nowe szczyty i kocham te piękne widoki. Więc jeśli chodzi o ten wątek, to całym sercem będę tu za Aurorą.
    Chociaż zwolenniczką tatuaży nie jestem, to bardzo podobał mi się ten fragment, jak Aurora opowiadała Christopherowi o ich znaczeniu. Ogólnie bardzo podobały mi się te rozdziały, w których miały miejsce wystawy fotograficzne. To zdecydowanie były mocne punkty tego Twojego opowiadania.

    Nie pozostaje mi teraz nic innego, jak tylko czekać na kolejny rozdział.

    Pozdrawiam i życzę weny.

    Kayla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze: podziwiam wytrwałość :D I w czytaniu i w komentowaniu (mi komentarze nigdy nie wychodzą tak jakbym chciała; jak czytam mam w głowie mnóstwo myśli, które w momencie rozpoczęcia pisania ulatują bezpowrotnie).

      Dziękuję za komplement dotyczący wyglądu blogów. Lubię minimalizm i przejrzystość, dlatego staram się dopracowywać wszystko jak tylko mogę :)

      Po opublikowaniu części opowiadania zorientowałam się, że to co w moim zamyśle trwało kilka miesięcy, tu się zdarzyło na przestrzeni kilku rozdziałów. Było za późno na rozciągnięcie nieco tej relacji między bohaterami, czego teraz trochę żałuję.

      Co do przeciwności... Cóż, może jednak być większa niż się wydaje. A i w życiu Christophera może być coś takiego, co wiąże go mocno z rodzicami.

      W każdym razie, serdecznie zapraszam na kolejne rozdziały, bo tylko dwa zostały w tej części :)

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  3. Jak James zapytał Aurory czy po tym seksie może chodzić to zachciało mi się śmiać;D I chwała Bogu, że dziewczyna nie chciała, by dzielił się z nią szczegółami swojego seksualnego życia, bo nie wiem czy bym wytrzymała podczas czytania :D

    James to chyba kultury nie ma... serio ot tak wszedł do pokoju, w którym była Aurora i Chris? Powinien dostać w łeb! Dwójka dorosłych ludzi chyba potrzebuje trochę prywatności! Dwójka niedorosłych w sumie też ;P
    Lecę dalej ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy autorki :)
Wasze uwagi mogą mieć wpływ na mój warsztat, ale także na fabułę!
Za każdy wpis i odwiedzenie bloga ogromnie dziękuję :)

obserwatorzy

SZABLON WYKONANY PRZEZ KAYLO NA BAZIE CZARNEJ REWELACJI, PRZY POMOCY: BLOGGER PORADY. OBSŁUGIWANY PRZEZ BOGGER.