Następny rozdział: 06.08.2017 Rozdziały pojawiają się co około dwa tygodnie. Nie informuję o tym, zatem polecam obserwować bloga lub zwracać uwagę na te kolumny, ponieważ data czy informacja o ewentualnych opóźnieniach, zawsze pojawią się właśnie w tym miejscu.
Wszystko co znajduje się na blogu jest wytworem mojej wyobraźni. To fikcja literacka osadzona w realnym świecie. Ostrzegam, że niektóre elementy fabuły mogą nie zgadzać się z faktycznymi wydarzeniami. Opowiadanie może zawierać wulgaryzmy, przemoc oraz sceny 18+.
Drogi czytelniku, każda opinia jest na wagę złota, dlatego jeśli przeczytałeś moją twórczość, to pozostaw po sobie ślad w postaci komentarza. :) Na blogu pojawia się opowiadanie autorskie, które jest tylko i wyłącznie mojego autorstwa. Zakazane jest kopiowanie treści.

18 wrz 2016

#12 'fear of heights

Stanęła u boku Christophera ze słodkim uśmiechem. Położyła mu dłoń na ramieniu, a on momentalnie objął ją w pasie.
— Wszystko z nim w porządku?
— Mam nadzieję. Nie był zbyt wylewny. — Spojrzała na Victorię. Obie mierzyły się spojrzeniem przez dłuższą chwilę.
— Victoria właśnie opowiadała jak bardzo podobają jej się zdjęcia... — powiedział pospiesznie Christopher, czując jak Aurora się prostuje i zaciska dłoń na jego ramieniu, dając do zrozumienia, że są tu razem i jej rywalka powinna odejść. Zaskoczyła go swoją reakcją, ale musiał przyznać przed samym sobą, że pochlebiało mu to. Victoria mogła być dawną znajomą, jednak jak zwykle gdy byli sami dotykała go, przeczesywała mu dłonią włosy i flirtowała z nim. Aurorze się to najwyraźniej bardzo nie podobało. Przyszedł tutaj z nią, a Victorią nigdy nie był specjalnie zainteresowany.
— Och. To bardzo się cieszę w imieniu Jamesa.
— Tak, to naprawdę świetne zdjęcie. Szczególnie podoba mi się tamto... — Wskazała palcem na czarno-białe zdjęcie, które przedstawiało leżącą tyłem, na boku Aurorę. Dziewczyna zaśmiała się cicho. — Muszę z nim porozmawiać, może kiedyś zrobiłby mi zdjęcia.
— Próbuj. Może w końcu przestanie mnie męczyć. — Uśmiechnęła się szeroko i popatrzyła na Christophera. — Umieram z głodu. Znasz jakieś miejsce w okolicy, w którym możemy coś przekąsić?
— Oczywiście! — zaśmiał się i skierował wzrok w stronę Victorii. — Wybacz, ale będziemy się zbierać. Pewnie zobaczymy się w niedzielę u twoich rodziców.
— Jak zawsze! — Uśmiechnęła się, patrząc z wyższością na Aurorę. 
— Naprawdę jesteś głodna? — spytał mężczyzna, gdy wyszli na ulicę. Zadrżała, czując że mocno się ochłodziło, a ona nie zabrała nic na ramiona. Od razu zdjął swoją marynarkę i otulił nią Aurorę, obejmując czule. 
— Nie. Chciałam się po prostu już wyrwać... — Uśmiechnęła się łobuzersko. — Ale mam ochotę na spacer.

— ... moja siostra studiuje historię sztuki. Aktualnie przebywa w Wenecji. Nie pytaj mnie co tam robi. Nie mam pojęcia. Chyba zajmuje się renowacją jakiś fresków czy czegoś... Wraca niedługo. Polubiłybyście się. Też jest buntownicza.
— Hej! Ja się nie buntuję!
— Okey, ona też chce żyć po swojemu. Patrząc z dystansu, jestem jedynym, który względnie spełniał oczekiwania rodziców. Albo inaczej... Spełniłem jedno z nich: poszedłem na prawo. Poza tym każde z ich dzieci jest jednym wielkim niewypałem w ich oczach. Alice chce się utrzymywać ze sztuki, czego nie popierają. Zawsze umawiała się z nieodpowiednimi facetami, według nich. Co miesiąc ma inną fryzurę, lubi chodzić na koncerty i mimo iż potrafi się zachowywać jak dama... często tego nie robi. Patrick... Alkohol, narkotyki, muzyka... Czarna owca, chociaż jak wrócił z odwyku chcieli wszystkim udowodnić, że był na wakacjach.
— A ty?
— Poszedłem na prawo i miałem poślubić odpowiednią dziewczynę. Prawo wypaliło, ślub nie bardzo. Zacząłem miewać panienki na jedną noc. Gram w zespole. Mam tatuaże. Na uniwersytecie trochę ćpałem. Piłem. O mało nie wyleciałem ze studiów. A teraz... Bywam według nich zbyt arogancki, pewny siebie i niegrzeczny...
— Jeszcze jakieś brudne sekrety?
— Brudne sekrety? — Uniósł do góry jedną brew.
— Nie wiem. Fetysze, sadomaso, hazard?
— Nie. Nic z tych rzeczy. — Wybuchnął głośnym śmiechem.
— Okey... Czyli zakładam, że dziewczyna taka jak ja to nie jest ich wymarzona kandydatka na twoją przyszłą żonę. — Uśmiechnęła się zadziornie, chcąc brzmieć jakby się jedynie droczyła, a nie faktycznie ją to interesowało. Ale interesowało. Bo rodzina była dla niej ważna.
— Nie do końca, ale... To mnie musi odpowiadać a nie im. — Przyciągnął ją mocniej do siebie i pocałował w czubek głowy. Uśmiechnęła się pod nosem na ten jakże czuły gest. Trochę przerażało ją to jak wszystko dookoła niej się zmienia, jak nagle zaczyna robić rzeczy, o których kiedyś by nie pomyślała i jak naturalne jej się to wydaje. A przecież jeszcze nie byli oficjalnie parą, albo byli... Nie bardzo orientowała się w tym temacie. Spędzali ze sobą czas, dużo rozmawiali, całowali. Nie wiedziała, czy to już kwalifikuje się do nazywania tego związkiem, czy jeszcze nie. W końcu przestała się nad tym zastanawiać. Poczuła ogromną i niezrozumiałą potrzebę, żeby go pocałować. Zatrzymała się gwałtownie i wpiła w jego usta bez słowa. Sama siebie nie poznawała w tym momencie. Nigdy nie przypuszczała, że będzie w stanie coś takiego zrobić. Nigdy też nie przypuszczała, że sama zainicjuje pocałunek, nocą, w samym środku parku, z facetem którego znała... Jakiś czas. Czuła jak się uśmiecha i obejmuje ją w pasie. Stali tak dłuższą chwilę, nie zwracając uwagi na otaczający ich świat i nielicznych ludzi.
— Chyba powinienem być gentlemanem i odwieźć cię do domu... — szepnął gdy się od siebie odsunęli.
— Chyba...
— Czekaj, czy to ty mówiłaś, że nie masz doświadczenia z facetami? — Ruszył w kierunku z którego przyszli, zostawiając ją samą.
— Mhmm...
— Nieźle ci idzie.
— Dziękuję. — Ukłoniła się teatralnie i podbiegła do niego z uśmiechem.

*


Stanęła w drzwiach jego sypialni. Leżał tyłem, jednak wiedziała, że nie śpi, chociaż próbował to ukryć. Po cichu zamknęła za sobą drzwi, zsunęła ze stóp buty i wdrapała się na łóżko, układając za nim i obejmując mocno jedną ręką. Oparła twarz o jego plecy. Czuła jak jego ciałem wstrząsają dreszcze. 
— Ciii... — szepnęła, odsuwając mokre włosy z jego czoła.
— Naprawdę myślałem, że to jest...
— Wiem...
— Nie mogę się znowu ukrywać. Zbyt wiele kosztowało mnie ujawnienie tego kim jestem... 
— James, wiem... Mi nie musisz tego tłumaczyć.
— Ale dzisiaj... Widziałem ciebie i Christophera... Nie musieliście się hamować, ukrywać, zastanawiać czy wypada wam wykonać jakiś gest. Też tego chcę. Nie chcę znowu umawiać się pokątnie, tam gdzie nikt nie zobaczy... Nicholas ma trzydzieści cztery lata! Chyba najwyższy czas podjąć jakieś decyzje. Nie może się wiecznie ukrywać.
— Boi się reakcji otoczenia. Ty się nie bałeś?
— Bałem... Ale nie mogłem ukrywać tego, bo mnie to zabijało. Wszyscy widzieli, że jestem inny. Życie w kłamstwie mnie niszczyło...
— On tego jeszcze nie pojął. 
— Boli...
— Wiem, J. Ale to rozwiążecie.
— Dopóki on się nie ujawni, nie widzę dla nas przyszłości. Wiem, że wiele oczekuję... Ale nie mogę się cofać...

*


Nie jest fanką leżenia na plaży. Nienawidzi upałów. A teraz była na Hawajach. Miejscu gdzie ludzie przyjeżdżają pobyczyć się na plaży i odpocząć od miast w pełnym słońcu. Aurora pracowała. Ale jak dla niej była to wyjątkowo przyjemna praca. Kiedy tylko ona i Ryan, którego zabrała żeby trochę potrenować i zacieśnić więzi, wylądowali na lotnisku w Honolulu pojechali na plażę w okolicy swojego hotelu i wykorzystywali wolne popołudnie, żeby leżeć i spacerować po niej. Tego dnia nie musieli się niczym przejmować i kiedy tylko zostawili po siedemnastej wszystkie swoje rzeczy w pokojach, poszli zapoznać się z okolicą.
— W środę wybieramy się na szlak Haiku? — zapytał Ryan, gdy wolnym krokiem szli po piasku, z nogami zanurzonymi w wodzie. Obserwowali jak słońce powoli zbliża się do linii horyzontu, by za kilkadziesiąt minut za nią zniknąć.
— Mhm... — mruknęła z rozmarzoną miną, delektując się promieniami słońca. Miała na sobie białą, zwiewną sukienkę, a włosy pofalowane od wilgoci. Co jakiś czas bujała się do rytmu muzyki, która słyszalna była tylko w jej głowie. Ryan trzymał w dłoni aparat i momentalnie zaczął jej robić zdjęcia. — Ei! 
— Takie chwile trzeba uwieczniać. Kiedyś twój facet mi podziękuje.
— Jaki facet? Ten wymyślony czy chowający się pod łóżkiem? — Zaśmiała się głośno. 
— Nie masz faceta?
— Nie bardzo...
— Nie wierzę! Jesteś na to za ładna. 
— Spotykam się z kimś...
— No! Bo zacząłem wątpić w otaczających cię facetów.
— Chciałam zauważyć, że jesteś jednym z nich. — Uniosła do góry jedną brew.
— Nie mogę. Jestem profesjonalistą. Podczas wyprawy coś więcej niż przyjaźń może być kłopotliwe. — Uśmiechnął się szeroko.
— Ooookey...
— Jak wygląda plan naszego wyjazdu?
— Jutro musimy ogarnąć zdjęcia plaż i miasta. W środę spędzimy pół dnia na szlaku. Muszę zrobić zdjęcia do fotoalbumu, więc musimy chodzić i fotografować. 
— Zostajemy do piątku?
— Tak, wylatujemy w piątek jakoś przed południem. 
— Aurora... 
— Słucham?
— Lepiej powiedz... Im wcześniej tym lepiej, wiem z doświadczenia. Potem będzie trudniej, a będziesz musiała wyjaśnić dlaczego znikasz na dwa miesiące... — powiedział spokojnie, odchodząc od niej i zostawiając ją z własnymi myślami.

Aurora miała lęk wysokości. Nie wie kiedy się go nabawiła, ale w pewnym momencie swojego życia, nawet wjazd wyciągiem krzesełkowym wywoływał w niej niepewność, a nawet łzy. Dziwne, bo kochała góry i kochała po nich chodzić. Gdy jednak była w przestrzeni, po prostu czuła się niepewnie. Silne emocje jakie wtedy się pojawiały, niekiedy powodowały płacz. Ale nie powstrzymały jej. Walczyła za każdym razem. Chociażby miała płakać, starała się pokonać strach i niepewność. Uraz miała z całą pewnością po tym, jak podczas jadazdy wyciągiem krzesełkowym nadciągnęła burza. Nie lubiła podróżowania w taki sposób i widząc błyskawice, słysząc grzmoty oraz czując deszcz na twarzy, po prostu chciała zsiąść i poczuć grunt pod nogami. 
Paradoks? Być może. Kochać chodzić po górach, wspinać się, obserwować niesamowite widoki, a jednocześnie czuć się niepewnie. Bo paraliżującym strachem nie można tego nazwać. Jednak dzięki przezwyciężaniu strachu przed przestrzenią i zawieszeniem, w końcu nauczyła się go ignorować i realizować swoje plany, do których należało obserwowanie krajobrazów z góry. Bo przecież irracjonalny strach nie mógł jej tego odebrać. Wiedziała, że to wszystko siedzi w jej głowie i wystarczy sobie wmówić, że jest okey. 
Podejrzewała, że to wszystko wynikać może z jej iście wybujałej wyobraźni i wizji jakie roztaczał przed nią jej mózg, które niejednokrotnie kazały jej zawrócić. Ale nie mogła tego zrobić. Bo wszystko siedziało w jej głowie. 
A strach nie mógł kontrolować jej życia.

Kiedy razem Ryanem szli wąskimi szlakami i schodkami, po szczytach hawajskich gór, nie było już źle. Potrafiła trzymać pewnie aparat by zrobić świetne ujęcia do albumu promującego ten rejon Stanów Zjednoczonych. Szła, pomimo wiatru, pomimo wysokości i pomimo wyobraźni, którą odcięła skutecznie od świadomości. Podziwiała niesamowite widoki, które widziało niewiele osób. Niektórzy omijali Haiku szerokim łukiem, twierdząc, że musi być zamknięte dla turystów z jakiegoś powodu. Inni uważali ten szlak za zbyt trudny dla nich. Kolejni nie wiedzieli, że istnieje. A ona się zakochała. Wpatrując w wody oceanu. W zieleń wyspy i błękit nieba. To był dla niej chwilowy raj.

Ryan nie wracał. Postanowił zostać na Hawajach dłużej i surfować, póki były fale. Aurora, ponieważ nie lubiła leżeć plackiem na plaży i miała inne zobowiązania, wróciła do Nowego Jorku z nową energią i pomysłami. Miała jeszcze niecały miesiąc do wystawy i była coraz bardziej zdenerwowana, jak jej zdjęcia zostaną odebrane.
Kiedy wysiadła z samolotu, jak zwykle odczuła ulgę. Odebrała swój niewielki bagaż i ruszyła w stronę hali głównej lotniska, wiedząc, że jak zwykle będzie musiała złapać taksówkę. W poniedziałek jednak miała zamiar w końcu jechać kupić samochód i zażegnać problem z powrotami z lotniska. Ledwo przekroczyła próg hali, stanęła jak wryta. Tego co zastała kilka metrów dalej, zupełnie się nie spodziewała.

4 komentarze:

  1. Cóż za cliffhanger na końcu rozdziału :D Christopher jest coraz bardziej interesujący, fajnie dowiadywać się o nim coraz więcej.

    James ma rację, nie powinien się cofać, ale zdecydowanie powinien porozmawiać ze swoim partnerem i ewentualnie mu pomóc. Rozumiem obawy przed powiedzeniem rodzinie.

    "Oczywiście... - zaśmiała się i skierował..." - Kto się zaśmiał, a kto skierował? Później w tej samej linijce jest powtórzone "ale". I zaraz później "Oczywiście".

    "(...) mocno się schłodziło" - Ochłodziło.

    "Od razu zdjął swoją marynarkę i na nią narzucił..." - Może otulił ją? Albo chociaż okrył? W ten sposób wydaje się, że on narzucił coś na marynarkę.

    "Jadąc wyciągiem krzesełkowym nadciągnęła burza." - Burza nie mogła jechać wyciągiem. Chyba... W każdym razie powinno być "gdy jechała" albo "podczas jazdy wyciągiem".

    Czekam na następny rozdział. Ciekawa jestem co takiego wydarzyło się na lotnisku. Czyżby Chris przyszedł odebrać ukochaną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki jak zwykle za zwrócenie uwagi na błędy! :)
      I cieszę się, że ta postać tak intryguje :) Staram się jak mogę ;)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Cześć, to znowu ja! ;) Miałam ambitny plan, żeby komentować, co kilka rozdziałów, ale tak się wciągnęłam, że przeczytałam wszystko praktycznie na raz. No i bez sensu byłoby się teraz wracać i komentować po kawałku, skoro doskonale wiem, co będzie dalej. Dlatego jestem tu ;)
    Zacznę może od moich uwag, o ile można tak to nazwać. Po prostu kilka rzeczy rzuciło mi się w oczy i chciałabym o nich powiedzieć.
    Bardzo podobało mi się to, że Aurora na początku została przedstawiona, jako dziewczyna, która odnosi sukcesy, a mimo to nie wierzy w siebie i ma problem z facetami. To był fajny kontrast – młoda, wykształcona, spełniająca swoje pasje, mająca świetną pracę, pieniądze, a mimo to nie do końca szczęśliwa, bo nie ma miłości. Ale to wszystko zaczęło się bardzo szybko zacierać, gdy poznała Christiana. Miałam nadzieję, że ta jej nieśmiałość będzie bardziej widoczna. Niby pisałaś, że dziewczyna ma problem z facetami, a tego w ogóle nie było czuć w rozmowie i jej zachowaniu. Wręcz przeciwnie – odnosiło się wrażenie, że ona ma w tym ogromne doświadczenie. I to mi zgrzytało.
    Dwa – Christiana zostawiła kobieta, miał doła, zadowalał się łatwymi, przelotnymi znajomościami, a gdy poznał Aurorę, to wszystko nagle minęło. Praktycznie od razu się zauroczył, od razu zawróciła mu w głowie i od razu zapomniał, że jeszcze niedawno nie było z nim najlepiej.
    Myślę, że gdyby to wszystko trochę rozciągnąć w czasie, pokazać, że ich „dotarcie” się wcale nie było takie łatwe, to opowiadanie byłoby naprawdę świetne. Bo w tych momentach, gdy Aurora za dużo wypiła i gadala od rzeczy, to czuć było jej nieśmiałość i niedoświadczenie. I takie momenty mi się ogromnie podobały. A gdy spotykała się z Christianem tak normalnie, to bardzo brakowało mi u niej tej niepewności, zawstydzenia, plątającego się języka albo nieumiejętności w dobieraniu słów. A u Christiana brakowało mi dystansu. Bo jako facet po przejściach to trochę za szybko się zakochał. Przynajmniej w mojej ocenie.
    Natomiast bardzo podoba mi się wątek jej przyjaciół. Tego, że w trójkę tworzą taką zgraną paczkę, że wyciągają Aurorę z dołków, starają się jej pomóc, ale nie są w tym idealni:D Śmiać mi się chciało, jak najpierw wyciągnęli ją na imprezę, a potem sobie poszli i zostawili ją samą xD To było wredne, ale świetne.
    Podoba mi się też to, że Aurora potrafi walczyć o swoje marzenia. Kocha fotografię, więc się nią zajmuje. Znalazła taką pracę, która jej się podoba i która sprawia jej przyjemność. Nie płacze nad sobą, nie chwyta się pierwszego lepszego zajęcia, żeby tylko mieć na czynsz. Ma dużo samozaparcia, motywacji do działania i aż się miło czyta o takiej osobie ;D
    Reasumując, opowiadanie naprawdę mi się podoba. Bardzo szybko nadrobiłam rozdziały, bo lekko się czyta, masz przyjemny styl i ciekawą historię do przekazania. Poruszasz różne wątki, postacie się od siebie różnią, każdy wnosi do opowiadania coś innego. Tylko ja lubię, jak wątek miłosny rozwija się powoli, ja natrafia na problemy, mur, jak bohaterowie pokonują dzięki drugiej osobie swoje słabości, ale to wszystko wymaga czasu. Tutaj wydarzenia działy się szybko, ale to tylko moje zdanie i moje upodobania, że tak to nazwę ;D
    Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam serdecznie! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszelkie uwagi! Sama, po czasie, stwierdziłam że mogłam relację między Aurorą a Christopherem nieco wydłużyć i bardziej szczegółowo opisać (bo czasowo w opowiadaniu trwało to kilka tygodni), ale było wtedy za późno na jakiekolwiek zmiany. Ale spokojnie, mury się pojawią. Szczególnie jeden, bardzo duży :D
      Cały czas nadrabiam Twoje opowiadanie, ale idzie mi wolno. Wybacz, czas mnie ogranicza i czytam późnymi wieczorami, na telefonie, dlatego skomentuję wszystko zbiorczo jak tylko dojdę do najnowszego rozdziału :)
      Mimo wszystko cieszę się, że Ci się podoba :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń

Każdy komentarz motywuje do dalszego pisania i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy autorki :)
Wasze uwagi mogą mieć wpływ na mój warsztat, ale także na fabułę!
Za każdy wpis i odwiedzenie bloga ogromnie dziękuję :)

obserwatorzy

SZABLON WYKONANY PRZEZ KAYLO NA BAZIE CZARNEJ REWELACJI, PRZY POMOCY: BLOGGER PORADY. OBSŁUGIWANY PRZEZ BOGGER.